poniedziałek, 27 stycznia 2014

Dzisiaj trochę poBeyerujemy - T5p, T70p i T70




Denony sprzedane, trzeba pustkę zapełnić. Z jednej strony żal, bo AH-D7100 to naprawdę świetne słuchawki, z drugiej strony lekkie podekscytowanie, bo znowu jakaś nowość. I tak, dzięki kolegom z forum, wybrałem wstępnie 3 produkty Beyerdynamic, oparte o przetwornik Tesla. Warunek był, że słuchawki mają być zamknięte. Kilka telefonów i na warsztacie mamy T5p, T70p i T70.




Dlaczego te przetworniki ? Denon D7100 cechuje ponadprzeciętna rozdzielczość. I w tej materii chciałem mieć coś na przynajmniej takim samym poziomie. Dlaczego więc nie Stax? Ano rozsądne Staxy kosztują niestety bardzo nierozsądnie i nawet moja dość liberalna żona, mogłaby tego żartu nie zrozumieć. Znowu rozsądnie kosztujące Staxy są dosyć nierozsądne w kwestii brzmienia. A wszystko to dlatego, że od razu musimy do słuchawek dokupić wzmacniacz/generator. W wielu recenzjach n/t nowych przetworników Beyera czytałem, że rozdzielczość i góra jako taka, są właśnie na poziomie średniej półki elektrostatów. A to już całkiem porządna rekomendacja. Do tego zainteresował mnie bardzo model T5p, który ma drivery ułożone pod lekkim kątem, generując dźwięk nie z boku ucha ale delikatnie z przodu. Nie powiem, ale recenzje nie wyczerpały dla mnie tematu, chociaż po opisie Fallowa (pozdrawiam) doskonale zdawałem sobie sprawę z tego czego oczekiwać po T70.


Wszystkie 3 pary słuchawek to klasa premium, przy tym T5p to już flagowiec. T70 i T70p to typowe słuchawki uniwersalne. Za to T5p to słuchawki o wysokiej specjalizacji brzmieniowej, o czym postaram się naskrobać w części poświęconej brzmieniu. Tańsze słuchawki przychodzą wyposażone w miękki case z ekoskóry, droższe w amelinowe pudło zamykane na zatrzask. I jedno i drugie opakowanie to coś co powoduje uśmiech na mej twarzy - D7100 miały tylko worek na kapcie. Od strony kablowo wtyczkowej tańsze słuchawki robią dużo lepsze wrażenie. Mają po porstu gruby kabel zakończony kątowym Jackiem (T70p) lub prostym z gwintem do nakręcenia reduktora na 6,3mm.



W T5p nie dość, że mamy jack Rean NYS-228, to sam kabel też nie sprawia dobrego wrażenia, robiąc się sztywny jak drewno na mrozie. W słuchawkach za te pieniądze, można było zastosować jakieś bardziej ambitne rozwiązanie kablowo - wtyczkowe. A skoro Beyerdynamic argumentuje zastosowanie takiego kabla tym, że i tak ludzie go sami wymienią, to trzeba było zostawić gniazda. Trzeba również wspomnieć, że T5p wyposażone są w przedłużacz firmy Klotz.



Standardowo T70 i T70p wyposażone są w pady welurowe, a T5p w skórzane pady doskonałej wręcz jakości. Jak na ironię, założenie padów od T5p do T70p spowodowała, że te drugie zaczęły grać dokładnie tak jak tego można oczekiwać, ale o tym też napiszę akapicie poświęconemu dźwiękowi. Mam wrażenie, że dział R&D miał tego dnia jakieś grubsze urodziny/imieniny i po prostu komuś się porypało przy kompletowaniu zestawów. Pady na szczęście są wymienne, więc sytuację da się uratować.



Jak już wspomniałem na wstępie, T5p mają przetwornik odchylony od płaszczyzny głowy i ustawiony delikatnie pod kątem lekko z przodu ucha, tak, że cały dźwięk trafia, lub ma trafiać w małżowinę od przodu, potęgując efekt odsłuchu kolumnowego, lub nawet naturalnego. Świetny pomysł, tylko wg mnie kompletnie nie zgrany z producentami muzycznymi. Mam wrażenie, że oni nie wiedzą o istnieniu takich słuchawek i z uporem wydają coraz więcej materiału przygotowanego specjalnie pod odsłuch na słuchawkach tradycyjnie dających w ucho.

Odsłuchy przeprowadziłem (z)używając: AK120, iPhone 4S + iBasso T5, FCL + SabreDAC ES9018, Black Pearl + SabreDAC ES9018. Pliki rzadkie i gęste, głównie flaki...A może tylko flaki. Jako trasport posłużył mi też mój nowo przerobiony Pionek DV-310, który wrażenia dźwiękowe wyciągnął na jeszcze wyższy poziom :)



T70p
To słuchawki o impedancji 32Ohm, co sugeruje przeznaczenie portable (jakby literka p w nazwie była mało sugestywna). Do tego wysoka skuteczność powoduje, że grają dosłownie ze wszystkiego. Niestety ze wszystkiego tak samo. Welurowe pady, w rozwiązaniach portable nie pozwalają się skupić na muzyce. W tym wypadku jeszcze mocno odchudzonej. Wymiana padów na skóry od T5p spowodowała odwrócenie sytuacji o 180 stopni, żeby nie powiedzieć 360 :P. Wartości podane w nawiasie to pady welurowe.

Bas:1(-2)
Słuchawki mają naprawdę mocną podstawę basową. Przed zmianą padów, o ile w naszym otoczeniu jest dosyć cicho, da się to wyłapać. Bas świetny, wielofakturowy, bardzo przypominający dobre armatury z charakteru. Potrafi zejść naprawdę nisko. Jest przy tym precyzyjny i szybki. Czasami troszkę za szybki. W padach od HM5 momentami było go zbyt wiele. Tutaj najlepszy efekt dały pady od T5p

MidBas:0(-1)
Midbasy są świetne. Dają kopa kiedy trzeba, wypełnienie kiedy trzeba. Dobrze uzupełniają się z najniższymi częstotliwościami. Nic nie dudni ani nie buczy. Żadnych przesterów. Znowu typowo armaturowa charakterystyka

Średnie:0
Średnica w odpowiedniej ilości, jest jednak trochę zbyt precyzyjna i zbyt szczegółowa. Wokale przez to tracą swoją magię.

Sybilanty:1(0,7)
Chyba najsłabsza strona tych słuchawek. W padach welurowych jest na granicy, górnej, ilości sybilantów. Cały czas mamy wrażenie, że zaraz zacznie dziać się coś niedobrego. W padach skórzanych tak granica zostaje przekroczona nieznacznie. W padach od HM5 to jedne z najbardziej sypiących górą słuchawek jakie znam. Tutaj pomaga gęsty płatek kosmetyczny położony na przetworniku dokładnie na wysokości otworu wlotowego do ucha. Wtedy sybilanty schodzą do poziomu padów od T5p.

Wysokie:1
Z jednej strony jest ich więcej niż trzeba, ale z drugiej mamy ochotę, żeby było ich więcej. Są po prostu świetne. Niezależnie od zastosowanych padów oddają niesamowitą ilość szczegółów z nagrania. Oszczędzając nam przy tym nieprzyjemnych ciosów. Brawo !

Scena 5(6)
W welurach scena trochę głębsza, w obydwu jednak T70p grają raczej szerokością. Niestety jest to szerokość spod maski. Ale nie jest też jakoś specjalnie tragiczna. Ot nic wybitnego i specjalnie tragicznego. Typowy średniak

Izolacja 8(4)
W padach skórzanych to prawie lider w tej kategorii. Grube obudowy bronią i nas i stojących obok przed niechcianymi dźwiękami. W welurach jakbyśmy się w półotwarte słuchawki wyposażyli...




T70
Słuchawki bliźniacze do T70p, tyle, że wyposażone w przetwornik 250Ohm. Dzięki temu mamy słuchawki prawie idealne (chociaż dla mnie póki co idealne), wady T70p zostały zlikwidowane, zalety wyciągnięte na wyższy poziom. W tych słuchawkach najlepiej sprawdziły się pady od HM5. 

Bas:-1(-2)
Bas w welurach bliźniaczy do tego w T70p, w padach od HM5 mogłoby być minimalnie więcej. Nie ma falowania nogawek przy każdej możliwej okazji, ale tam gdzie trzeba zagęszczenie atmosfery jest aż fizycznie namacalne. Znowu mocno armaturowy charakter, ale tym razem, wszystko jest delikatnie gładsze.
MidBas:-1(-2)
MidBasy lekko wycofane, jest ich mniej niż w T70p. Daje to wrażenie otwartości i jasności dźwięku. Dają jednak kopa kiedy trzeba, i wypełnienie kiedy go naprawdę trzeba. Armaturowa charakterystyka - znaczy mam deżawu...Ale ja lubię takie zjawiska.

Średnie:0
Tutaj ilość jak trzeba. Ale wygładzenie spowodowane wyższą impedancją nie powoduje zwyrodnień. Równie dobrze brzmi dziecięcy głos Majkela syna Jacka, jak i niski gulgot Louisa Armstronga. Ba z przyjenością wróciłem do niesłuchanych od lat Mili Vanili. Wszystkie instrumenty zabrzmiały mi tak jak powinny. No i wokale kobiece. Tutaj trzeba usłyszeć wokal Loreeny lub Enyi (mam nadzieję, że prawidłowo odmieniłem :P).

Sybilanty:1(0)
Kolejna mocna różnica wobec T70p. Nie ma problemów na padach od HM5. Nic nie trzeba filtrować.  Wygładzenie dźwięku jest na takim poziomie, że już nic nie kłuje i nie boli. Nadal jest bardzo jasno i analitycznie. Ale podane jest to w sposób daleki od męczącego.
Wysokie:0
Jest ich mniej niż w T70p, mniejsza jest też rozdzielczość. Ale też nie tak całkiem. Mamy wrażenie, jakbyśmy oglądali bardzo ostry i kontrastowy obraz(T70p) z włączonym anty aliasingiem(T70), brak ostrych kantów i nagłych skoków. Zupełnie jakby tutaj był jakiś kompresor pilnujący naszego słuchu. 

Scena 5(6) i Izolacja 8(4)
Tutaj sprawa wygląda analogicznie jak w T70p



T5p
Po takich rewelacjach w T70 byłem przygotowany na niesamowitą ucztę w T5p. W tych słuchawkach występuje specjalny rowek w który należy zamocować pady. Dlatego nie bawiłem się w szczegółowe porówananie brzmienia skóry i weluru

Bas:-2
Jeśli w T70 bas jest lekko wycofany, to tutaj nadaje z drugiego pokoju. Nie tworzy nic. bo go po prostu nie ma. Nawet jeśli oczekujemy, że wydarzy się coś co znamy i mózg nam podpowiada, że to właśnie teraz będą spektakularne grzmoty, nic się nie dzieje. Ja się czułem jak dziecko któremu ktoś zabrał lizaczka. 

MidBas:-1
Tutaj jest już lepiej. Midbas podobny w jakości i ilości do tego z T70. Mamy ogólnie nodosyt, ale już jak ma wejść to robi to iście spektakularnie, mocno i z odpowiedniemi wypełnieniem. Pozawala na chwilę zapomnieć o brakach na dole.

Średnie:1
Na szczęście to co się tutaj dzieje powoduje przejście do innej galaktyki odbioru średnich tonów. Sposób prezentacji dźwięków ma tutaj też niebagatelny wpływ na całościowy odbiór. Dzięki temu, że mamy wrażenie umieszczenia źródeł przed nami, wszystko odbywa się w sposób naturalny (oczywiście tam gdzie nie było kombinowane z próbami binauralnymi), nic nam nie szaleje. Ja niestety rozpocząłem zabawę odsłuchową od elektroniki i muzyki 3D. Błędnik mi się rozszalał do tego stopnia, że zrobiło mi się niedobrze. Dopiero przy kolejnym podejściu, z muzyką akustyczną i koncertową, z muzyką klasyczną - tam T5p pokazują moc. Nawet basu nie brakuje.

Sybilanty: 1
Tutaj mam mieszane odczucia. W muzyce ogólnie opisanej jako słuchawkowa (wszelkiego rodzaju elektronika i syntetyczne brzmienia) sybilanty chcą przepiłować mózg na dwoje. I to nie te syntetyczne, tylko te z wokali. Szczególnie z kobiecych. Heidi Happy w Stay z płyty Touch Yello była jak chiński oprawca na torturach. Nie dało się wytrzymać. Z drugiej strony sekcja smyczkowa w uwerturze Wilhelm Tell, czy skrzypce w Czterech Porach Roku nawet nie zbliżały się do granicy nieprzyjemności. A na T70p kłuło niemiłosiernie.

Wysokie:0
Tutaj ocena totalnie neutralna. Były tak naturalne i oczekiwane, że aż nie wiem co napisać. Może to, że znowu w elektronice sprawiały wrażenie ciemnych słuchawek, a w muzyce akustycznej słuchawek jasnych.

Scena 9
Ocena sceny dotyczy tylko sytuacji kiedy nie czułem się jak na karuzeli. Wtedy było naprawdę bosko. Nie dość, że szeroko, to i bardzo głęboko, z wyraźnym podziałem na plany. Do tego źródła pozorne jak kreślone na obrazku. Po zamknięciu powiek było magicznie.

Izolacja 7
Trochę słabiej niż na T70 z padami od HM5, ale dalej wzorowo. 

Podsumowując - 
T70p to bardzo fajna alternatywa dla szukających bardzo skutecznych słuchawek przenośnych. Warunek aby nam się z nimi życie układało, to modyfikacja padów, i jeśli wybierzemy tańszą wersję (pady od HM5), zastosowanie odpowiednio gęstych płatków kosmetycznych.

T70 świetne allroundery. Słuchawki doskonałe do wszystkiego, w niczym wybitne. Ale też bez specjalnie słabych punktów. Warto zatroszczyć się o zmianę padów. Ja wybrałem pady od HM5 i był to strzał w 10tkę. Spodobały mi się do tego stopnia, że postanowiłem, że to właśnie one zastąpią D7100

T5p typowo wąsko wyspecjalizowane słuchawki. Wprawdzie najdrożdze z całej trójki, ale z najwęższa specjalizacją. 32Ohm impedancji i literka p w nazwie pozwala sądzić, że powstały z myślą o zastosowaniach mobilnych, jednak sposób prezentacji powoduje, że będą ich raczej słuchali ludzie o ściśle określonym guście muzycznym. Czyli idealny partner dla naszego AK120 :) w podróży.

Na zakończenie dziękuję firmom audiomagic.pl i mp3store.pl za udostępnienie słuchawek do recenzji.

czwartek, 23 stycznia 2014

CAL! Killer - Takstar HD2000



Łał, ale mi tytuł wyszedł. Poniekąd jest to wina kol. Kuropa(pozdrawiam), który stwierdził, że to takie CAL! na sterydach. Zainteresowany zgłębieniem tematu, zabrałem do domu, a że miałem właśnie na biureczku jedne CAL! do reanimacji, to i porównałem sobie co nie co.

 Ale po kolei, co to w ogóle ten Takstar jest? Bo brzmi jak modne w latach 80tych nazwy magnetowidów do odtwarzania niemieckich filmów przyrodniczych o szybkości (schneller, schneller!!) - Eurostar, Goldstar, Pornstar itp. Takstar to chiński gigant, produkujący od 1995 roku elektronikę sceniczną i studyjną (mikrofony, mikroporty, słuchawki itp.). Do Polski do tej pory produkty Takstar sprowadzane były indywidualnie, ale od początku roku, firma mp3store.pl wprowadziła do swojej oferty słuchawki tego producenta. Dzięki temu od prawie miesiąca obserwujemy boom zakupowy. Produkty Takstara cechuje genialny stosunek ceny do jakości. Już za około 300 pln możemy kupić słuchawki grające naprawdę dojrzałym i świetnym jakościowo dźwiękiem.

No i tutaj pojawiam się ja - wasz wojenny korespondent. A dzisiaj na placu boju mamy produkt nie byle jaki. Są to bowiem słuchawki celujące w rynek zajęty już przez legendę - Creative Aurvana Live!, czyli po prostu CAL!. Słuchawki wyceniono na 169pln, co jest kwotą jaką musimy zapłacić za używane CAL! w dobrym stanie. Tanio. Ale co dalej. 



Dalej, jak już kupimy dostaniemy czarne, kartonowe pudełko, z obrazkami słuchawek. O dziwo przy tej cenie nie przychodzą zapakowane w gazetę ani w foliową siatkę. To może zaskakiwać jeśli ktoś zamawiał coś z CHRL samodzielnie...Wewnątrz znajdziemy słuchawki i przejściówkę na jack 6,3mm. Słuchawki wykonane porządnie, nie spkrzypią, nie były rezane scyzorykiem, nie malowały ich małe, chińskie rączki mazidłem z węgla. Po prostu normalny produkt niezłej jakości. Oczywiście wobec cen "markietowych" te 169 pln może wydawać się kwotą zabójczą i przerażającą. Ale przecież markietowe słuchafony nie są sprzętem studyjnym. Są sprzętem z marektu i basta. 

Podczas użytkowania nie zauważymy żadnych ani genialnych cech ani też dyskwalifikujących. Ot pady z ekoskóry, siła docisku adekwatna, kabel prosty, zakończony wtyczką 3,5 z gwintem do nakręcenia adaptera. Rozwiązanie dość typowe, ale i bardzo wygodne. Po raz kolejny żadnych ekscesów ani zagrań poniżej pasa. Wszystko jak być powinno. Kurcze, taka wojna jest najgorsza, bo co krok człowiek szuka miny, zagrożenia, bomby wybuchającej w twarz. A tutaj ani ataków, ani wybuchów. Normalnie bałem się podłączyć, żeby mnie dźwięk nie zabił. 



Do wybadania dźwięku użyto: AK120, FatCubeLinear, SabreDAC, iPhone4s, pliki FLAC i pecet.

Bas: 0
Basu jest dokładnie tyle ile być powinno, nie jest on ani przesadnie zły ani przesadnie dobry. Stanowi solidną podstawę dla pozostałych dźwięków, nie wybijając się przy tym ani nie zasłaniając reszty pasm.

MidBas:
Mid basy są mocniej wyeksponowanym pasmem od najniższych. Ale są utrzymywane w ryzach. Nie słychać ani dudnienia znanego ze słuchawek dla ziomali, nie ma rozwlekłego wybrzmiewania. Ot szybkie i punktowe. 

Średnie: -1 Średnica jest delikatnie cofnięta, ale jak na tą klasę cenową wręcz wybitna. Nie ma wprawdzie mowy o brzmieniu na poziomie Ortosów od Yamahy, ale już porządna klasa dynamików się kłania. Chyba w tej kwestii najbliżej im do K550. 

Wyższe Średnie: -2
Wycofanie słyszalne na średnicy, w przedziale wyższej średnicy nawet się pogłębiło. Daje to efekt mocnego przyciemnienia i zadymienia dźwięku, O sybilizacji nie ma w ogóle mowy. Ale niestety wszystko dociera do nas troszkę z oddali

Wysokie: -2
Wycofanie wysokich jest naturalną kontynuacją charakterystyki brzmienia tych słuchawek. Nie powiedział bym, że odcinają one słuchacza od szczegółów, ale jednak wymagają aby się na nich specjalnie skupił. Smaczków trzeba szukać, nie są one podane bezpośrednio. Rozdzielczość mocno przez to kuleje, na szczęście nie ma to nieprzyjemnych konsekwencji związanych z klejeniem się wysokich czy podawaniem dźwięków w zlepkach. 

Izolacja: 7
Słuchawki naprawdę dobrze tłumią dźwięki z zewnątrz. Z wyciekaniem też nie ma większych problemów. Podczas słuchania muzyki tylko w głośnym tramwaju/autobusie będziemy mieli dodatkowe umilacze. Nie musimy się przy tym obawiać, że trzeba będzie odprowadzić opłatę do SPAVu za publiczne odtwarzanie muzyki.

Scena: 4
Scena w tych słuchawkach generowana jest wewnątrz niespecjalnie rozległej bańki w około głowy. Jest też ona raczej szeroka niż głęboka. Tutaj prawie to samo co w CAL!, prawie bo jednak jest zauważalnie szerzej. Jest też więcej powietrza. Dźwięk nie jest już tak skondensowany jak w CAL!.



Podsumowując, Takstar HD2000 Monitor, to dosłownie CAL! na sterydach. Tak grają CALe po modach i właściwym rekablingu. A to chyba najlepsza rekomendacja.

czwartek, 16 stycznia 2014

R-Ewolucja czyli Philips L2



Witam!
Wiem, że stary rok zakończyłem pisząc prawie codziennie, a w tym roku to dopiero drugi post. A do tego pierwsza recenzja. Chciałem jednak, żeby było to coś wyjątkowego. A jako, że nie jestem testerem zależnym i nie mam "menago", zdobywanie sprzętu do recenzji jest czasami bardzo trudne (ciężko mi się zgodzić na recenzje autoryzowane przez dostawcę sprzętu). Na szczęście są też ludzie, którzy potrafią wypożyczyć swój własny sprzęt, choćby po to, żeby przybliżyć go szerszemu gronu odbiorców. I tak się właśnie wydarzyło. Po serii testów "sponsorowanych" przez all999 (pozdrawiam), mamy kolejny, tym razem dzięki uprzejmości Karmazynowego, który również użyczył zdjęć (pozdrawiam). Dzięki niemu mamy na tapecie 734 cud świata, licząc razem z naszym kochanym rządem i sejmem. W światku audio jest to cud chyba jednak sporo ważniejszy, niż nawet cud narodzin dowolnego z (p)osłów z Wiejskiej...

Ale zanim zacznę marudzić o słuchawkach, chciałem przedstawić nowy, lepszy i bardzie wyrazisty system ocen dźwięku (łaaaał - na to czekaliśmy - owacje !!!). Doszedłem do wniosku, że w sumie, ostatnio wszędzie piszę to samo, nie mając jasnego punktu odniesienia. Powoduje to ciekawe sytuacje, w których słuchawki dokanałowe grają tak samo jak nauszne Ortodynamiki :) Dzięki tym kilku paradoksom, wymyśliłem (łaaaał - znowu owacje !!!), że zrobię tzw. 0-wy system, do którego wszystko będę porównywał. Dzięki pomiarom, których w pocie czoła dokonałem, w poprzedni poście zamieszczając wyniki, wiem, że DAC który zbudowałem spięty z FCL, to połączenie dosyć neutralne przy tym wystarczająco mocne dla większości słuchawek. Słuchawki które wybrałem to HiFiman HE-5LE, Chyba najrówniejsze słuchawki w mojej kolekcji. A nawet jeśli nie, to przynajmniej będzie Wam dane mieć punkt odniesienia. Dla słuchawek zasilanych ze źródeł przenośnych moim punktem odniesienia będzie AK120 i podpięte do niego słuchawki Etymotic ER4S.

Podzieliłem sobie pasmo na 5 składowych: Bas (do 120Hz), Mid Bas(do 300Hz) , Średnie (do 3kHz), Wyższe Średnie(do 7kHz), Wysokie (do 16kHz). Każdą z tych składowych będę oceniał w skali od -5 do +5 (zupełnie tak jak w niektórych EQ). I tak Zestaw referencyjny stacjonarny miał by oceny 
B:   -1 
MB:  0
S:    1
WS: 1
W:   0

A Zestaw referencyjny przenośny:
B:    -2
MB: -1
S:     0
WS:  1
W:    0

Dzięki temu będzie szansa, że słuchawki zaczną się od siebie różnić. Jako kolejne 2 składowe opisu i oceny będą izolacja i scena. Izolacja od 0 do 10 (gdzie 0 brak, a 10 totalna cisza). Scena również od 0 (punktowa i skondensowana (np. a-Jays Two) do 10 (szeroko i wielowymiarowo np. AKG Q701).

Po tym nudnawym wstępie, wróćmy do clue, czyli Fidelio. Jakoś tak rok z okładem temu, świat obiegła wieść, że Philips wchodzi na rynek konsumenckiego Hajendu ze słuchawkami Fidelio - najpierw był model L1, później X1, na koniec M1. Poruszenie było spore, oczekiwania również. Sam byłem czas jakiś posiadaczem modelu L1, które niestety nie do końca spełniły moje oczekiwania. Dlatego pojawienie się plotki o następcy, czyli o modelu L2, przyjąłem raczej spokojnie. Ale już szansy, że pierwszy je opiszę w naszym internecie, odpuścić nie mogłem.



Jakość i Komfort
Jakość produktu Philipsa jest powalająca. Tak się składa, że równocześnie testuję produkty firmy Monster. Dość powiedzieć, że Philips zostawia Monstery daleko w tyle. Skóra, aluminium i ogólny brak plastiku, do tego wymienne kable bez wygłupów(tzn. specjalnych wtyczek, żeby człowiek sam sobie dorobić nie mógł), rewelacyjny system dostosowywania do rozmiaru baniaka, zwanego potocznie głową. Normalnie zachwyt i ekstaza. Jakość materiałów i sposób obróbki bardzo przypomina mi Phiaton MS500. Ale Filipy to Filipy. Wprawdzie Made in Czajna, ale gdybym tego nie przeczytał, to bym na to nie wpadł. Jakość 100%. Tutaj w porównaniu do modelu L1 zmieniły się tylko kolory nici i elementów mocujących muszlę do pałąka. Jedyna rzecz która mnie tak naprawdę zastanawia, to wielkość muszli. Są dokładnie tyle większe od Momentum, żeby pomieścić komfortowo moje uszy. Ale nie na tyle duże, żeby mogły uchodzić za słuchawki domowe. No i są to słuchawki półotwarte, co wg. wielu dyskwalifikuje je od użytkowania poza domem. Przyznam szczerze, że L1 strasznie mnie w tej materii denerwowały. Bo niby półotwarte, ale tłumienie na poziomie słuchawek zamkniętych, do tego potwornie denerwujący mnie efekt kroków pod czaszką. Nie, L1 to nie było to. W L2 półotwartość jest już wyraźnie odczuwalna, nie ma problemu z efektami niepożądanymi podczas przemieszczania. Rzekłbym, że są to dla mnie idealne słuchawki portable - nie wymagają ode mnie ciągłego rozglądania się czy ktoś mnie nie chce zaciukać nożem, nie powodują niechcianych efektów podczas chodzenia, napędzają się z AK120. Nie wiem czy ktokolwiek poza mną odczyta to za zaletę, dla mnie jednak póki co, to słuchawki, których bardzo brakowało na rynku (do tej pory z musu wykorzystywałem w tym charakterze AKG K514 MK2). Warto też dodać, że pady są idealnej twardości, nie powodują problemów ani na głowie, ani z dociskiem uszu. Siła docisku dobrana jak pod moją głowę.



Brzmienie
Do testów brzmienia wykorzystałem FCL + SabreDAC, AK120, SGS4, iPhone4S, pliki FLAC, prąd z gniazdka (nieaudiofilski).

Bas: 2(FCL), 1(AK120)
L2 Basu maja sporo, W połączeniu z FCL aż za dużo momentami, z AK120 jest go zdecydowanie mniej i jest lepiej kontrolowany. Jakościowo bardzo dobry, sprężysty, precyzyjny. Nie ma nic z gumowatości L1nek.

MidBas: 3(FCL), 1(AK120)
W tym przedziale rysuje się przewaga AK120 jako źródła dla L2. Na FCL midbasy zaczynają trochę szaleć. Nie ma jeszcze tragedii ale jest już do niej niebezpiecznie blisko. AK120 jednak wszystko trzyma w kupie z klasą i powściągliwością. Uderzenia i szybkie dźwięki są przekazywane szybko i bez niepotrzebnych sensacji. Podbicie na FCL może się spodobać basolubom.

Średnie: -1
Tutaj już nie było różnic pomiędzy torami. W obydwu przypadkach wokale wykazywały się lekkim wycofaniem. To sam zresztą dotyczy całego pasma tonów średnich. Lekkie cofnięcie, ale jeszcze nie za mgłą. Mimo to wyraźna wielowymiarowość i jakość tonów średnich. W L1 były trochę na jedno kopyto. Tutaj wyraźnie oddane barwy wokalistów, włącznie ze wszystkimi niuansami barwy. 




Wyższe Średnie: 0
To chyba w tym zakresie zaszły największe zmiany w stosunku do L1. Nie ma mowy o zaciemnieniu przekazu. Wszystko jest wyraźnie widoczne, pięknie podane. Żadnych tendencji do sybilacji, żadnych kluch czy zlepków. Wszystko jest dokładnie tak jak być powinno. 



Wysokie: 0 
Kolejna olbrzymia różnica wobec poprzedników. Rozdzielczość tych słuchawek zaskakuje, słychać wyraźnie szczegóły towarzyszące muzyce. Separacja dźwięków to kolejna poprawiona względem protoplastów cecha. Tutaj nie ma już mowy o jakimkolwiek zlepianiu czy niewyraźnym przekazie. Znikło przydymienie, nie ma kocyka. Świetna robota.



Izolacja: 5
Jak na słuchawki półotwarte przystało. Niby coś tłumią, ale nie na tyle, żeby odciąć nas od świata. Za to wyciekanie dźwięku na zewnątrz jest na rozsądnym poziomie. Nawet przy sporych poziomach głośności nie będziemy się bardzo narzucać kolegom w biurze.



Scena: 6
Kolejna już zmiana w brzmieniu w stosunku do L1. Zamiast klaustrofobii dobra przestrzeń i napowietrzenie dźwięku. Nie jest to scena referencyjna, ale źródła pozorne świetnie wyczuwalne, szerokość niezła, trochę kuleje głębokość. Poza tym wszystko w najlepszym porządku. Plany budowane poprawnie, nie ma żadnych nietypowych zachowań. Nic nie ucieka nagle za plecy czy nad głowę. 



Podsumowując, lekko V-kowe brzmienie, z dobrą sceną i świetną separacją. Do napędzania L2jek wybrałbym raczej niskoimpedancyjne wzmacniacze. Miałem wrażenie, że FCL właśnie przez impedancję (10Ohm) nie do końca właściwie wysterował te słuchawki. Ważne jest też żeby wzmacniacz miał trochę mocy. Na telefonach było za słabo i za cicho. Chociaż ani 16Ohm ani 105dB na to nie wskazywały. Słuchawki lubią wyższe poziomy głośności. Przyznam szczerze, że nowy produkt Philipsa przypadł mi bardzo do gustu. Pierwsze półotwarte słuchawki, które spokojnie mogę wziąć ze sobą na miasto czy po prostu na spacer.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Dzień z pomiarami - FCL, LYR, Sabre, kable

Hejo, siadłem, zainstalowałem RMAA i postanowiłem sobie popatrzeć na wykresy i co one mówią o tym co słyszę.

Zanim pochwalę się wynikami, kilka spostrzeżeń:
1. Do porównań wybrałem najlepszy z 5ciu testów w danej konfiguracji. Testy powtarzałem w niezmienionych warunkach
2. Platforma testowa składała się z:
- PC: Windows 8.1 x64, Core i7 - 3820@3,6GHz, 32GM RAM, 2xKingston 256GB SSD + 2x WD Scorpion 1TB, nVidia Geforce GTX460 SLi,
- Sabre DAC mojej konstrukcji, wyposażonego w USB converter na XMOS
- IC Bass Heavy - Miedziany
- IC Silver - Srebrny + miedziany rdzeń.
- FatCubeLinear
- Schiit Lyr + Lampy
- Kabel połączeniowy Jack <-> Jack
4. Wyniki byłem w stanie zmanipulować dzwoniąc w czasie testu przez komórkę. Tak samo jak zakładając stalowy garnek na testowany przedmiot. Faktem jednak jest, że nigdy nie udało mi się uzyskać manipulacjami wyniku lepszego od najlepszego nie modyfikowanego. Za to powtarzalność w dół jak najbardziej. Najbardziej podatny okazał się AK120, więc jego pomiary pominę :P
5. Parowane przez specjalistów na urządzeniach pomiarowych lampy, potrafią mieć 1 do 2dB różnicy w głośności kanałów. Strange...Jedne urządzenia pomiarowe kłamią. Które? Czy te gdzie musiałem za parowanie dopłacić 100 pln czy te darmowe? Nie mnie oceniać. IMHO jednak RMAA i pomiary z tego umieszczane w necie są hmmm...

Ale po kolei, najpierw pomiary gołego DAC, raz przez SPDiF a raz przez USB:


Podsumowanie



TestSabre SPDiFSabre
Xmos
Integra
Frequency response (from 40 Hz to 15 kHz), dB: -0.10, -0.34-0.10, -0.37-0.14, -0.20
Noise level, dB (A): -90.9-91.7-89.2
Dynamic range, dB (A): 90.891.689.1
THD, %: 0.01000.00980.458
IMD + Noise, %: 0.0240.0200.424
Stereo crosstalk, dB: -89.3-90.0-88.8

I wykresy:











Wyniki są ciekawe. Żeby nie powiedzieć bardzo ciekawe :) I podejrzewam, że poniekąd dlatego, że korzystałem z wejścia liniowego w zintegrowanej karcie muzycznej. Dają jednak punkt odniesienia do dalszych pomiarów.

Kolej na FCL połączony do DAC przez kabelek ze srebra i przez kabelek z miedzi (Bass Heavy)


Podsumowanie

TestFCL
Srebro
FCL
Bass Heavy
Frequency response (from 40 Hz to 15 kHz), dB: +0.04, -0.24+0.04, -0.23
Noise level, dB (A): -84.2-84.4
Dynamic range, dB (A): 84.284.4
THD, %: 0.00950.0091
IMD + Noise, %: 0.0270.027
Stereo crosstalk, dB: -84.1-84.9

I kolejne wykresy:












Gołym okiem widać, że różnice pomiędzy kablami są. A skoro widać okiem, to i może nie jest to zbiorowa halucynacja? Nie wiem...

W przypadku Schiit Lyr, różnica pomiędzy kabelkami nie była już tak duża.

Podsumowanie

TestLYR
Srebro
6N1P
LYR
Bass Heavy
6N1P
Frequency response (from 40 Hz to 15 kHz), dB: +0.19, -0.09+0.20, -0.09
Noise level, dB (A): -81.3-81.3
Dynamic range, dB (A): 81.381.3
THD, %: 0.01000.0099
IMD + Noise, %: 0.0960.102
Stereo crosstalk, dB: -84.0-82.1

I oczywiście wykresy.














Tutaj również widać delikatną różnicę pomiędzy kablami. 

Na koniec warto by było podsumować to co otrzymałem. Na ucho Srebrny kabel brzmi jaśniej niż kabel miedziany. Nie wiem czy wykresy oddają to w sposób jednoznaczny. Tak naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć, bo na wykresach różnica jest widoczna, na ucho również. Nie jestem do końca jednak pewien, że to co widzę pokrywa się z tym co słyszę. 

Wiem natomiast jedno. RMAA uzależnia. Sprawdzanie co wyjdzie w kolejnym badaniu jest jak gra w totka. A nóż tym razem wyniki będą kosmiczne i okaże się, że "jestę konstruktorę"?


ps. Wiem, że powinienem to wkleić jako post na forum, ale pisałem to nie dość, że na raty, to jeszcze przeklejałem tabelki w htmlu z RMAA a forum mi tego nie przyjmowało. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.