czwartek, 24 kwietnia 2014

Icon DAC



Przyznam szczerze,  że do tej pory produkty NuForce traktowałem jako taki "bigos na winie". Do tego niejaki NwAvGuy, skutecznie mnie zniechęcił do jakichkolwiek prób recenzując uDAC2. Tak więc, żyłem sobie, obok rezerwatu NuForce, czasami tylko mając z ich produktami styczność. Były to jednak krótkie epizody, upewniające mnie tylko, że nic ciekawego "tam za płotem" się nie dzieje. Na Audio Show w 2013 miałem okazję "poprzebywać" w pokoju wypełnionym dźwiękiem produkowanym przez zestaw NuForce DDA-100 i głośniki Amphion Argon3. Wtedy "troszkę" zmieniłem zdanie na temat produktów tej firmy. Rzeczywiście, dźwięk produkowany przez tak kompaktowy zestaw był zaskakująco bogaty i pełny. 



I tak dochodzimy do NuForce ICON DAC. Małe, stołowe "coś", co ma wg. producenta aż 1,8W na kanał przy 32Ohm. A to wszystko zasilane 6,5V zasilaczem. Robi wrażenie. Urządzenie w amelinowej obudowie (pamiętajcie - tego się nie maluje), służącej równocześnie za radiator, robi naprawdę dobre wrażenie. Kompaktowe, ale eleganckie. Od frontu Icon wita nas pokrętłem od głośności, które robi również za włącznik. Poza tym od frontu mamy jeszcze selektor pracy (tryb USB lub Analog IN), diodę sygnalizującą pracę (która się ledwo tli, więc nie ma co liczyć na sygnalizowanie czegokolwiek w dzień) i gniazdo 6,3mm, sugerujące, że należy podłączać tylko poważne sprzęty.



Icon DAC może pracować w 2 trybach - jako USB DAC lub jako wzmacniacz. W trybie USB DAC mamy możliwość wyprowadzenia sygnału przez wyjście Line OUT lub Coaxial. W trybie wzmacniacza możemy się do Icona wpiąć przez RCA lub jackiem 3,5mm. Obsługa urządzenia jest tak prosta, że nawet najzdolniejszy Hamburger z Hamburgerowa, będący absolwentem kierunku Obsługi Kielni i Zaprawy Murarskiej na Wyższej Szkole Picia i Tycia, da sobie z nim radę. Podłączamy, pstryk i działa. I od razu możemy sobie słuchać. Jako ciekawostkę warto podać, że ICON DAC w ulotkach reklamowych ma podane, że DAC na pokładzie potrafi obsłużyć nawet 32bitowy sygnał, działa jednak w trybie USB 1.0, który obsługuje sygnał do 24/96. Czyli obsłużyć może, tylko nie ma mu go jak dostarczyć...Zaiste marketingowcy budują nową rzeczywistość. 


No i nadszedł czas weryfikacji. Icon ma nam przede wszystkim zastąpić wbudowane koszmarki zwane zintegrowanymi kartami muzycznymi, także całość odsłuchów skupiła się w około komputera. W recenzji wykorzystałem:
- Laptop firmy dy
- Słuchawki Beyerdynamic T70, Lime Ears LE3SW, Sennheiser HD565 Ovation
- HiFiMAN HM-901
- Pliki FLAC

NuForce + Beyerdynamic T70

Świetne połączenie. NuForce delikatnie wypycha średnie tony, co w tym połączeniu powoduje niesamowite wręcz wyrównanie pasma. Do tego wspomaga doskonałą rozdzielczość T70tek, dając zestaw cechujący się świeną separacją i szczegółowością. Bas jest głęboki i sprężysty, a Delta Machine Depeche Mode zabrzmiało tak, że odkryłem płytę na nowo. Icon trzyma dość rozlazłe basy Welcome to my world w ryzach i o ile w przypadku integry wszystko zlewa się ze wszystkim, tak w Iconie separacja jest wzorowa, a cały utwór dostarcza niesamowitej przyjemności ze słuchania. Efekciarstwo pełną gębą. W High Hopes scena, w tych zamkniętych przecież słuchawkach robi wrażenie bezkresnej. NuForce gra wyraźnie i szeroko, rysując wyraźne plany ale bez przesadnej głębokości. Wokale prezentowane są centralnie, można by rzec, że z głowy, za to cała reszta instrumentarium rozkłada się już mocno w przestrzeni. Całkiem przez przypadek znalazłem świetny zestaw do słuchania w pracy.

NuForce + Sennheiser HD565 Ovation

Tutaj mi czegoś brakuje. O ile scena i balans tonalny jest nadal na bardzo wysokim, równym poziomie, tak rozdzielczość jakby opadła. Pojawił się lekki piach na górze, znikł kryształ, za to pojawiły się zgrzyty. Jakby HD565 pokazywały to co Icon chciał ukryć. Nie jest to jednak efekt, który uniemożliwia słuchanie, czy choćby powoduje, że jest nieprzyjemnie. Ale przy T70kach zrobiło się zbyt mało selektywnie.

NuForce + Lime Ears LE3SW

LE ujawniają, że Icon delikatnie szumi. Ujawnia też kolejną wadę - delikatnie słychać transmisję USB. Kabelek którego używałem był podwójnie filtrowany, miał odseparowane zasilanie, a mimo to coś tam się przeciskało. Sam dźwięk wydał się lekko matowy przy T70. jakby pozbawiony tych kolorów i życia, którego w tamtym połączeniu było pod dostatkiem. I tak naprawdę pomimo tego, żeby wszystko było, rozdzielczości i separacji nie dało się nic zarzucić, to jednak ten brak dynamiki dało się mocno odczuć. Zmniejszenie impedancji i włączenie wersji LE3B odmieniło sytuację diametralnie. Wyostrzył się przekaz, muzyka nabrała życia. Scena w tym przypadku nabrała głębi, i choć już nie tak szeroka jak w T70 to głębia zwiększyła się bardzo wyraźnie. High Hopes zamiast w bezkresnej przestrzeni, wyciągną się w bardzo szeroki tunel. Wszystko docierało do mnie wyraźnie od przodu.



W porównaniu do karty zintegrowanej w laptopie dy, Icon DAC to olbrzymi skok jakościowy. Kamień milowy w "office listening". Sprzęt równie dobrze nadaje się do domu, o ile ktoś potrzebuje zintegrowanego urządzenia do słuchania z kompa. Wg zapewnień producenta Icon miał nawet więcej mocy niż HM-901 w zbalansowanej wersji, podłączenie do niego HE-5LE zweryfikowało zapędy NuForce. Niestety HFM nie były dobrze wysterowane. Nie zmienia to jednak mojej oceny całościowej tego urządzenia. NuForce Icon DAC jest świetnym i uniwersalnym kombo. Idealne rozwiązanie dla osób poszukujących kompaktowych rozwiązań, bez kompromisów w kwestii brzmienia.



Za wypożyczenie sprzętu do recenzji dziękuję 

czwartek, 10 kwietnia 2014

Astell&Kern AK240 - wstęp do obłędu?


Wysyp DAPów premium jaki ma ostatnio miejsce, zaczyna powolutku przeobrażać się w lawinę szaleństwa. Z jednej strony, każdy z graczy chce uszczknąć tortu. Z drugiej pogoń za zbadaniem granicy szaleństwa i głębokości portfela Audiofila. Niedawne premiery i zapowiedzi powodują wzrost ciśnienia i objawy szaleństwa u niektórych osób. I tak, po bardzo udanym modelu DX50, iBasso zapowiedziało "prawie" flagowy DX90 (prawie, bo przecież od dawna zakurzony leży DX100), FIIO wypuściło właśnie model X5, będący chyba ostatnim (albo przedostatnim) głosem rozsądku cenowego. HiFiman zaatakował modelem HM-901, i sam sobie szybko odpowiedział modelem HM-802, sporo tańszym odtwarzaczem o równie "madejowej" obsłudze. A wszystko to zapoczątkował nie kto inny, jak iriver, nestor mobilnego grania na wysokim poziomie, wypuszczając model AK100. Piszę, że zaczęło się od iriver, bo wprawdzie ColorFly C4 był wcześniej, jednak to AK100 rozpoczął lawinę. Wprawdzie już kiedyś iriver z modelami iHP, oraz Cowon z modelami xX (x5, x5L), prowadziły wojnę cenową na najwyższym poziomie, ale było to dawno i zakończyło się cichym produkowaniem kolejnych modeli "dla ludu"



No i w 2012 roku, najpierw iriver zapowiada definitywny koniec produkcji DAPów dla ludu, lud oczywiście, spodziewa się wejścia w inne rynki. I faktycznie pojawia się pierwszy tablet pod marką iriver, jednak to zapowiedź, a później wprowadzenie do sprzedaży modelu AK100 dało początek szaleństwu. I było to głównie szaleństwo ceny. iriver argumentował, że to przecież przenośny sprzęt stacjonarny (zupełnie jak Colorfly i ich C4), sceptycy, że to przecież mały przenośny DAP i jedynym wyróżnikiem jest jego cena. A ludzie zaczęli kupować. Skoro AK100 okazał się hitem, irvier poszedł za ciosem i wypuścił AK120, DAP wyposażony w dwa przetworniki WM8740 (AK100 miał taki przetwornik 1), poprawiony i wzmocniony, za cenę praktycznie dwa razy wyższą. I chociaż w dniu ogłoszenia, wszyscy pukali się w czoło i wieszczyli upadek firmy, sprzedającej DAP za 1000Euro, stała się rzecz niesłychana. AK120 odniósł sukces. Oczywiście, w tym wypadku nie tylko cena była powodem sukcesu, to urządzenie, jako pierwsze spełniało obietnice producenta. Było wystarczająco mocne aby uciągnąć nawet dość trudne słuchawki stacjonarne, przy tym, idealne do obsługi skutecznych IEMów i CIEMów. Miało wbudowany usbDAC i SPDIF DAC. No i wreszcie miało wyjście optyczne. Dzięki tym cechom, cena, jakkolwiek zaporowa, nie była wystarczającą przeszkodą, szczególnie, że wielu osobom AK120 zastąpiło całą masę urządzeń tak przenośnych jak i stacjonarnych. No i kiedy gruchnęła informacja, że powstaje AK240 wszyscy popadli w osłupienie. No bo co jeszcze można zrobić, żeby móc podnieść cenę. 



Już w przypadku AK120 klienci zwracali uwagę, że przy użytych WM8740 cena jest zdecydowanie zbyt wygórowana. iriver w AK240 zastosował więc CS4398 znany już z ColorFly C4, tyle, że teraz wzorem AK120 w wersji dualDAC. W przeciwieństwie do WM8740 CS4398 posiada natywną obsługę formatu DSD, który w AK120 był obsługiwany programowo i powodował praktycznie 100% obciążenie urządzenia. Ale to nie jedyna duża zmiana w stosunku do AK120. AK240 zamiast systemu własnego irviera bazuje na na androidzie, dzięki czemu, podczas podłączenia do komputera w trybie MTS, możemy nadal słuchać muzyki, podczas gdy w tle zasilamy nowymi utworami pamięć urządzenia. Kolejna ciekawostka to możliwość odtwarzania danych strumieniowanych sieciowo, dzięki wbudowanemu modułowi WiFi. iriver dołączył nawet do AK240 specjalne oprogramowanie, które okazało się być niczym innym jak serverem DLNA. Do mojego domowego serwera DLNA AK240 podłączył się równie sprawnie. I dokładnie tak jak w przypadku innych urządzeń, próba przesłania gęstego pliku FLAC (6MB/s), przez lekka zapchaną sieć domową skończyła się katastrofą i zerwaniem transferu. Dlatego jeśli chcemy słuchać muzyki z plików gęstych proponuję pozostać przy tradycyjnej formie, szczególnie, że AK240 wyposażony jest w aż 256GB wbudowanego dysku. Jeśli tego komuś mało, to mamy do dyspozycji jeszcze gniazdo kart microSD. Ale już, żeby posłuchać jednego z serwisów muzycznych udostępnianych przez DLNA w sieci domowej,. AK240 sprawdzi się świetnie. Zupełnie jak dobrej klasy telefon - przecież przesłanie pliku przez domowe wifi, ma swoje ograniczenia. Dlatego nie traktował bym tej konkretnej cechy jako determinanty do wyboru AK240. Więc w czym AK240 jest lepszy od AK120, co uzasadniałoby wzrost ceny? AK240 jest zauważalnie szybszy, nie zacina się przy próbie odtworzenia DSD, ma wifi, ma wreszcie wyjście zbalansowane, które w moim przypadku jest właśnie tą wartością dodaną. A czymże jest ten sygnał zbalansowany? Wiele osób, błędnie uważa, że jest to po prostu zwiększenie mocy urządzenia. Pośrednio tak jest, ale zaletą tak podanego sygnału jest jego kompletne oderwanie od masy urządzenia, a przez to wyczyszczenie go ze wszystkich "śmieci" i szumów spowodowanych właśnie masą. Drugą ważną cechą, jest zasilanie słuchawek przeciwnymi sygnałami. Zmiany w dźwięku jakie to powoduje, proponuję każdemu ocenić samodzielnie. Dla mnie jest to rzeczywiście zmiana ogromna i warta rozważenia dopłaty. Oczywiście sygnał zbalansowany wymaga specjalnego podłączenia słuchawek, więc jeśli ktoś planuje używanie ich w ten sposób, będzie musiał poddać swoje słuchawki przynajmniej wymianie wtyku, a w niektórych przypadkach również kabla (sygnał zbalansowany wymaga 4rech przewodów i wspólna masa się nie sprawdzi).



Interface w AK240 to znany, ale delikatnie zmodyfikowany AK120. Mamy więc opcje odtwarzarzania całego katalogu w którym jesteśmy, mamy możliwość edycji playlisty po której się aktualnie poruszamy. Kolejna zmiana to zarządzanie plikami z urządzenia. Wystarczy przytrzymać palec na pliku/katalogu i pojawia się dodatkowe menu w którym możemy dodać ten plik do nowej playlisty, dodać za plikiem aktualnie odtwarzanym, dodać w wybranej kolejności, czy nawet usunąć. Tego bardzo mi brakowało w AK120. Za to bardzo zdziwił mnie brak języków innych niż angielski i domki. W sumie 5, z czego tylko jeden w którym znałem znaczki. Fajnym dodatkiem jest dropdown menu, w którym na szybko możemy zmienić podstawowe funkcje DAPa. Możemy też odmontować kartę bez obawy uszkodzenia. No i najciekawsza opcja, SEARCH! Dla urządzenia z taką ilością miejsca, search i klawiatura ekranowa to wybawienie od wielu nawigacyjnych problemów. G-E-N-I-A-L-N-E!!! Chociaż oczywiście standard we wszystkich smartfonach, to jednak w DAPach to wyjątek.



Ale dla każdego audiofila najważniejsze jest brzmienie. Warto więc tutaj porównać AK240 do AK120 i najgroźniejszego rywala na rynku HM-901. Porównań dokonałem na wersji niezbalansowanej, jako, że AK120 nie obsługuje tej technologii. Wykorzystałem za to cały dostępny mi arsenał słuchawek, pliki DSD, WAV i FLAC. 



AK240 + Lime Ears LE3SW
iriver w Uberkałachu (jak to został ochrzczony AK240) odszedł trochę od sygnatury brzmienia AK120. Poszedł w kierunku C4 i HM-901, podbijając względem AK120 kickbas. Dzięki temu mamy wrażenie większej energii nagrań i lekkiego ocieplenia przekazu. Brzmienie dzięki temu uzyskało efekt WOW!, co jednak w przypadku tego połączenia nie przypadło mi do gustu. Słuchawki tak "energetyczne" i dynamiczne jak LE3SW nie wymagają takich zabiegów. Ba, są one nawet nie wskazane. Ponieważ potrafi to zalać resztę przekazu. W tym wypadku tak się niestety dzieje i to zupełnie w ten sam sposób w który dzieje się to w HM-901 i właśnie w C4. AK120 wypada w tym połączeniu zdecydowanie lepiej. Powodując mniejsze zmiany w brzmieniu wyraźniej oddaje nam niskie częstotliwości i przede wszystkim rozdzielczość. Dzięki tej wyższej rozdzielczości, jest też lepiej w zakresie sceny i napowietrzenia. Sytuacja dosyć mocno zmienia jeśli uruchomimy nagrania "niedoenergetyzowane". Toto i płyta Hydra, na AK240 brzmi zdecydowanie lepiej, na AK120 brzmiąc zdecydowanie za chudo. HM-901 w tym porównaniu ustawia się gdzieś w środku najwyraźniej eksponując średnicę i wokale. 



AK240 + Beyerdynamic T70
Ocieplenie AK240 dobrze robi tym słuchawkom. Dzięki niesamowitej rozdzielczości tych słuchawek, spadki w rozdzielczości nie są w żaden sposób wyczuwalne. A przy tym pojawia się wrażenie używania słuchawek otwartych. Jeśli chcemy używać AK120 z T70 powinniśmy założyć pady skórzane, które w AK240 są już lekkim przedobrzeniem. Oczywiście problemów z napędzeniem tych słuchawek nie miał żaden z DAPów. Głośność ustawiona na 55 była na granicy zbyt głośnego słuchania. 



AK240 + AKG Q701
Tutaj sytuacja była najbardziej skomplikowana. AK120 podłączone do Q701 z modem bass portów to jedno z moich ulubionych, funowych połączeń. Lekko wycofana średnica, ogromna scena Q701 wzmacniaczna przez rozdzielczego AK120 i świetny bas, z bardzo dobrym zejściem i mamy idealny zestaw do relaksu. W AK240 ten miękki i mięsisty bas jest lekko gubiony przez próby zmuszenia słuchawek do grania energetycznym kickbasem. Powoduje to dość dziwny w odbiorze łoskot. Na szczęście po zaklejeniu bassportów, Q701 zaczynają właściwie współpracować z AK240. Nie ma wprawdzie basu schodzącego do piekieł, ale jest bardzo bogata średnica, świetny kickbass i oczywiście mocno wyeksponowana góra, która obarczona jest niestety manierą znaną z Q701, a mianowicie lekkim zapiaszczeniem. 



AK240 + Etymotic ER4S
Jeśli ktoś szuka idealnych IEMów do tego odtwarzacza, to może już nie szukać. AK120 wymagał ode mnie podbicia dołu i skasowania trochę góry. AK240 z neutralnym ustawieniem EQ gra wręcz idealnie. I o dziwo zejście jest na najniższych tonach kompletnie nieprawdopodobne. Zupełnie niespodziewane bo przecież ani AK240 nie podbija najniższych tonów, ani ER4S nie słyną z jakiegoś napompowanego basu. A tutaj proszę - jest wszystko co trzeba. Najdziwniejsze to przesunięcie się sceny z typowo szerokiej w taką lekko pogłębioną. HM-901 w tym zestawieniu podaje na słuchawki dźwięk lekko przyciemniony, z delikatnie wycofaną, w stosunku do AK240, górą. Na AK240 wyraźniej słyszalna jest gra na talerzach, na HM-901 lepiej brzmią gitary. Na AK120 separacja i jest nie do dogonienia. Przy czym nie są to różnice fundamentalne. A raczej niuanse do niuansów. Jedynie dociążenie w przypadku AK120 pozostawia pole do życzeń. 



AK240 + HiFiMAN HE-5LE
Tutaj sprawdziłem i porównałem wyjścia zbalansowane HM-901 i AK240. AK120 jakkolwiek daje sobie radę z tymi słuchawkami, jednak to co one potrafią pokazują dopiero w zbalansowanym torze. Także, skoro to największa różnica wobec AK120, to przynajmniej raz warto to przetestować. AK240 dał sobię radę. Słuchawki wysterowane są prawidłowo, brzmienie jest właściwie dociążone, góra otwarta i szczegółowa. Jednak delikatnie metalizująca średnica i wrażenie potwornego wysiłku z jakim robi to uberkałach nie pozwalało mi się cieszyć tym połączeniem w pełni. Tutaj, po raz pierwszy w teście HM-901 wyraźnie zaznaczył swoją przewagę. Wg. mnie ta przewaga wynika z dwóch powodów. Pierwszy to drabinka rezystorowa zamiast regulacji cyfrowej głośności. AK240 nie miało idealnie czarnego tła. Dawało takie przydymione otoczenie dla dźwięków. HM-901 generowało te same poziomy głośności z lekkością i rozmachem, zupełnie jakby HE-5LE nie sprawiały mu żadnego problemu. Drugi to fakt, że HM-901 jest wyposażony w otwory odprowadzające ciepło z wnętrza urządzenia. W AK240 całe urządzenie służy chyba za radiator. Faktem jest, że po dłuższym słuchaniu HE-5LE AK240 robił się sporo cieplejszy niż w przypadku używania innych słuchawek, podczas gdy HM-901 zawsze był tak samo gorący. I właśnie w przypadku zwiększającej się ciepłoty AK240 zauważałem spadek jakości dźwięku. Zupełnie jakby zaczynało mu brakować kondycji. Muszę jednak przyznać, że to jedyny taki przypadek w całym teście. Dlatego zwaliłbym to na karb współpracy HiFiMANa z własnymi słuchawkami. On po prostu dla nich został zaprojektowany.




Na koniec kilka słów podsumowania. AK240 bez wątpienia jest udanym urządzeniem. Ba zdecydowanie najlepszym z jakim miałem do czynienia. I biorę tutaj pod uwagę całokształt. Można by powiedzieć, że, może nawet nie być liderem w każdej kategorii w jakiej wystartował, jednak nie ma wszystkich tych denerwujących wad HM-901, uniemożliwiających normalne użytkowanie. Nie jest też tak ospały jak AK120 w kontaktach z plikami DSD (nota bene, HM-901 przeżywa równie spektakularny zawał jak AK120 przy próbie uruchomienia DSD). AK240 miał być urządzeniem kompletnym, spełniającym wszystkie wymagania. Jak wiemy jednak, zawsze są jakieś kompromisy. Dla mnie w przypadku AK240 kompromisem jest cena. Jest nim również bateria, która znikała jak śnieg w upale. Po włączeniu WiFi można było zacząć wykorzystywać miernik baterii w charakterze minutnika. A przy włączonym WiFi, podłączonych planarach przez zbalansowane wyjście i korzystaniu z DLNA, miałem problem ze zmianą gniazdka do ładowania. Pomimo powyższych wad, uważam, że iriver zrobił kolejny krok, który określi kierunek rozwoju konkurencji. Jeśli jednak ja miałbym wydać aż 10tyś pln, to chciałbym czegoś innego. Brzmienie AK120 najbardziej mi odpowiada, nie jest mi potrzebne WiFi ani streaming sieciowy, wolałbym w to miejsce bardziej żywotną baterię. Jeśli powstało by takie urządzenie jak AK120, ale wyposażone w wyjście zbalansowane, to z radością ograbiłbym się z kolejnych tysięcy tylko po to, żeby je nabyć. A tak - fajnie, że jest AK240. Fajnie, bo zbalansowanych DAPów nie ma aż tak wiele. A, że jest to wart zainteresowania sposób pędzenia słuchawek, to ja akurat nie mam żadnych wątpliwości.



Sprzętu do testów użyczył 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

FIIO X5 - Flagowiec w rozsądnej cenie



No i jest, trafił wreszcie w moje łapki. Kolejny gorący towar, tym razem od FIIO. Wszyscy pewnie pominą akapity związane z obsługą, historią firmy i polecą na złamanie karku do opisu dźwięku. Chciałbym w związku z tym ogłosić, jako, że ze mnie złośliwa bestia, że go nie będzie. O, tak będzie dużo opisów, elipsy i porównania, ale o dźwięku nic nie napiszę. Za to naślę na Was...Aaa nie, stop, to nie ta bajka. Dobra, więc opis dźwięku tam gdzie zwykle.

FIIO sukcesywnie przebija się do czołówki liczących się w mobilnym audiofiliźmie producentów. Najpierw bardzo udany model X3, teraz jeszcze bardziej udany model X5. Widać, że ktoś kto nad nim pracował słuchał klientów. Ale po kolei.




Urządzenie przychodzi do nas w czarno-czerwonym opakowaniu. W środku znajdziemy niezbędne akcesoria, silikonowy, dopasowany futerał no i samo urządzenie. Boshh ależ on wielki. I jaki ciężki. Ale od razu widać, że nie ma tutaj miejsca na przypadki. Wszytko jest idealnie zaplanowane i rozplanowane. Silikon ma nawet zatyczki na nieużywane porty! Przyciski pracują z delikatnie wyczuwalnym oporem, kółko nawigacyjne jest znanym z iPoda rozwiązaniem. I tutaj, w przeciwieństwie do HM-901 pracuje dokładnie tak jak powinno. Da się? Oczywiście, że się da. X5 od pierwszego kontaktu zachowuje się jak urządzenie do sprawiania przyjemności, a nie jak mnisie sandały ascety audiofila. Wszystko działa jak działać powinno, z niczym nie problemów, menu jest genialnie płynne, intuicyjne i funkcjonalne. Przejście z HM-901 do X5 jest jak złapanie świeżego oddechu po wyjeździe z Górnego..znaczy z obszarów przemysłowo-kopalnianych. 



Urządzenie poza odtwarzaniem muzyki, może też działać w trybie usb DAC, służyć za transport SPDIF (COAXIAL), jako źródło (Line OUT), lub po prostu bank kart. Samo X5 wprawdzie nie ma wbudowanej karty pamięci, ale ma aż 2 banki (zupełnie jak AK120) kart microSD, i działa z kartami dowolnej wielkości. Dzięki dwóm procesorom, nie ma sytuacji w której by się X5 mógł zaciąć, czy choćby zwolnić. Znowu jak powiewe świeżej bryzy przy HM-901, który jest w tej materii żywym dowodem na poparcie teorii zombie. Ba, X5 jest sporo szybszy nawet od AK120. Poruszanie się po menu było, jak już wspomniałem wcześniej, czystą przyjemnością. GENIALNE !!! 



No dobra, posłuchajmy go. W odsłuchach brały udział:
Lime Ears LE3SW, Bayerdynamic T70, Sennheiser HD565 Ovation, Etymotic ER4S, HiFiMAN  HE-5LE
HiFiMAN HM-901

X5 + Lime Ears
Pierwsze co się rzuca w uszy to ilość basu. Kickbasu. Jest go na tyle dużo, że uruchamianie przełącznika w LE3SW nie jest koniecznie. Ba, nie jest wskazane nawet. Kolejna rzecz to rozdzielczość. Jest jasno i rozdzielczo. Zestaw gra dosyć bezpośrednio, wypychając średnicę i midbasy w kierunku słuchacza. W porównaniu do HM-901 zdecydowanie czytelniejsze są wysokie tony. Jakby w HM-901 były cofnięte. Za to scena w HM-901 jest generowana zdecydowanie lepiej. W X5 wszystko stoi w jednej płaszczyźnie, podczas gdy HM-901 delikatnie ją zakrzywia, stawiając przy słuchaczu wokalistę/tkę a instrumentarium rozstawiając w lekkiej odległości. X5 robi to bardziej bezpośrednio. X5 daje wrażenie bardzie mocarnego i nasyconego brzmienia. HM-901 jest bardziej stonowany i dojrzały, mniej krzykliwy. Wydaje się jakby X5 miał bardziej naturalną barwę. Bardziej w kierunku AK.




X5 + Beyerdynamic T70
FIIO nie miało najmniejszych problemów z opanowaniem tych, przecież 250Ohmowych słuchawek. T70 pokazały swój charakter już od pierwszych dźwięków, podając bardzo szczegółową górę i miekki, ale szybki jak błyskawica bas. Wokale delikatnie cofnięte względem linii pozostałych instrumentów. HM-901 okazał się w tym połączeniu jednak profesorem. Góra idealnie rozdzielcza, bas poza miękkością dostał jeszcze uderzenie. Wokale znowu są na pierwszej linii otoczone towarzyszeniem pozostałych instrumentów. Daje się również odczuć zdecydowanie więcej powietrza i przestrzeni w nagraniach na HM-901. X5 momentami tracił kontrolę nad basem, ale to tylko w sytuacjach esktremalnych.



X5 + HD565 Ovation
Dziadki z Sennheisera okazały się być idealnym wręcz kompanem dla X5. Połączenie w którym X5 nie ma problemów z niczym. Góra jest precyzyjna i szczegółowa, bas delikatnie cofnięty (w HM-901 pojawia się momentami dudnienie), scena szeroka i dobrze napowietrzona, a w HM-901 przekaz bezpośredni i zagęszczony. Dobre rozłożenie dźwięków na boki. przekaz praktycznie płaski, bez narzutów. Świetny.

X5 + Etymotic ER4S
Kolejne świetne połączenie. Szeroko. Bas z niesamowitą wręcz jak na te słuchawki energią. Holografia jak to w Etach, świetna, to samo wokale. Delikatna sybilizacja. W HM-901 jako dodatek pojawia się jeszcze głębia scena i efekty 3D w postaci niesłyszalnych wcześniej dźwięków nad słuchaczem lub za nim. Bas zszedł niżej i stracił trochę na energii. 



X5 + HE-5LE
O ile z HM-901 jest prawie wzorowo (mówimy o wersji niezbalansowanej), o tyle w X5 w sytuacji nagromadzenia informacji pojawia się chaos. Ale, zaskakujące jest to, że jest bas, jest zejście. Są szpileczki na górze. Na pewno nie da się powiedzieć, że to połączenie nie gra. Bo gra i to naprawdę nieźle. A jeśli tak małe urządzenie próbuje sobie radzić z takimi słuchawkami jak HE-5LE, to czapki z głów. Tak, tak wiem, HM-901 robi to dużo lepiej. Ale (i tu wpiszcie dowolny powód).

Podsumowanie
Krótkie. Ci którzy kupili to urządzenie w preorderze, zrobili interes życia. FIIO X5 jest świetne. Podoba mi się niezmiernie. Cenowo jest to deal życia. No i nie grzeje się nawet w połowie tak jak HM-901. 


Sprzęt, dzięki uprzejmości