sobota, 31 stycznia 2015

FIIO E12 - 3 twarze Grey'a


Ha, udało się, zgromadziłem na raz 3 egzemplarze FIIO E12. Mam więc do dyspozycji E12, E12 DIY i E12a, który to jest najnowszym produktem w serii. FIIO E12 od początku było wzmacniaczem trochę niedocenianym, dzięki konfiguracji przylgnęła do niego łatka niezbyt finezyjnego osiłka. Wzmacniacz dysponuje niesamowitą potencją jak na sprzęt przenośny, prezentując jednak dosyć umiarkowany jakościowo dźwięk. Oczywiście w swojej klasie cenowej jest jednym z najlepszych, ale chciałoby się żeby FIIO przodowało, niezależnie od ceny, tak jak nas przyzwyczaja w innych segmentach. 




Czas jakiś temu, Fiio ogołociło E12 ze zbędnych dodatków, zmontowało zestaw a'la Słodowy i wypusciło 1000 szt wersji DIY. Okazało się, że jestem szczęściarzem, bo załapałem się na jednego. Kilka tygodni i już wiedziałem, że to mój wzmacniacz docelowy :) Konfiguracja jaką sobie wypracowałem trafia w 100% w mój gust, oczywiście przenośnie. Niemniej jednak radość ze złapania króliczka trwa do dzisiaj. A Fiio na bazie popularności projektu E12 wypusciło na rynek kolejny wzmacniacz. Tym razem dla słuchawek bardzo skutecznych dedykowano wersje E12a.



Wykonanie identyczne, układ gniazd również. Różnice w sumie to przełącznik gaina w DIY i A koło potencjometru i brak podbicia basu w wersji DIY. W E12 jest jeszcze opcja Crossfeed, ale mnie ona przypomina wrzucenie szczeniaczka do miksera - krew i wrzaski...Także podziękuję. E12 jest całkiem czarny, E12a grafitowy, a E12DIY srebrny. Wolałbym, żeby DIY był grafitowy, bo na srebrnym, szczotkowanym amelinum widać już delikatne ryski...



Do posłuchania użyłem LCD3, Lime Ears LE3SW, CustomART Harmony8PRO, FIIO X5, iPod Nano 6G (line out). 
Pierwszy E12 legitymuje się niesamowitą mocą jak na sprzęt przenośny. Prawie 1W/32Ohm robi wrażenie. Gra przy tym zaskakująco dobrze, chociaż do najlepszych ma jeszcze kilka kroków. E12 ma najcieplejsze z całej trójki brzmienie, najmocniej zaakcentowany dół pasma i najsłabiej wyeksponowaną górę. Gra też najcieplej i najciaśniej. Mimo to z LCD3 tworzy bardzo ciekawy duet, dobrze wypełniając słuchawki dźwiękiem. Z CA H8P stworzył też najprzyjemniejszy duet. Gdyby nie lekkie szumy (pozostała dwójka nie szumi wcale). Lekkie ocieplenie, dociążenie zagęszczenie dobrze zrobiło H8P. Nie straciły one swojego charakteru, ale złapały dodatkowy pazur i dynamikę. W LE3SW było za ciepło, nawet przy wyłączonym wariancie basowym.



E12a ma już zauważalnie mniej mocy. Jak już wspomniałem wcześniej, kompletnie też nie szumi. Gra dużo jaśniej od "czarnego", zdecydowanie bardziej przestrzennie. W sumie jeśli chodzi o tonalność mojej konfiguracji DIY to brzmi ona praktycznie w 99% jak E12a (aktualnie mam jako główny opamp OPA2228p), i jedyna różnica to efekt rozchodzenia się dźwięku. W E12a granica jest bardziej odsunięta od słuchacza. Słychać to wyraźnie na LE3SW, które maja raczej intymną i bliska scenę. E12a scenicznie podoba mi się więc nawet bardziej niż DIY. Ten drugi ma co prawda więcej mocy, ale wynika ona z konfiguracji. No i w moim przypadku E12 DIY służy do wspomagania pędzenia CIEMów, bardzo rzadko podłączam do niego słuchawki. A w tej roli E12a sprawdza się rewelacyjnie. 



Podsumowując, to FIIO E12, w każdej wersji jest dosyć bezpiecznym wyborem. Można sobie oczywiście dobrać wersję pod swoje specjalne wymagania, i tutaj jako wyspecjalizowany wzmacniacz do IEM E12a sprawdzi się świetnie. O ile tylko będzie potrzebny, ponieważ, już z dziurki DAPy w większości świetnie sobie radzą z takimi słuchawkami. Trzeba też pamiętać, że e12 to kawał kloca - wielki i ciężki. Ale w przypadku FIIO X5 jest niezastąpiony. Tego duetu nie pobił mi żaden DAP, nawet HM-901 na spółę z AK240. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz