poniedziałek, 7 listopada 2016

FIIO X1 v2

Stęskniłem się za czasami kiedy produkt miał wycenę opartą na jego faktycznych możliwościach. Aktualnie wycena ma wiele wspólnego z producentem, wyglądem, wielkością. Wszystkie cechy użytkowe sprzętu zeszły na plan dalszy i tak naprawdę cena decyduje o tym do jakiej grupy zaszeregowania trafi produkt. Żaden audiofil nie potraktuje sprzętu który kosztuje "za mało". A jeszcze lepiej jakby sprzęt pochodził z manufaktury gdzie odprawia się odpowiednie czary, żeby dźwięk był jak najwyższej jakości. I tak niegdysiejsze tuzy rynku przenośnego audio, firmy tak zasłużone dla Portable jak Sony, czy Pioneer "błąkają" się w cenowym mid-range, a wyrastające jak grzyby po deszczu coraz to nowe, egzotyczne manufaktury, gniotą portfele użytkowników swoimi cudownymi produktami "re-odkrywającymi" czy "re-definiującymi" słuchanie dźwięku. I w tym całym szale pogoni za najlepszym dźwiękiem (czyli w sumie za najdroższym) jest sobie firma FIIO, która wyceny swoich produktów opiera na faktycznej funkcjonalności i możliwościach, a nie na obiecywaniu coraz to nowych ekstaz odsłuchowych. I właśnie FIIO odświeżyło swój najmniejszy odtwarzacz X1.

Zaskakujące jest jak wiele można otrzymać za tak niewiele. Bo X1v2 kosztuje 499pln. I jak się nad tym dobrze zastanowić, to przecież jest to całkiem dużo pieniędzy. W końcu średnia krajowa to niecałe 3000 pln. Ale chyba pogoń za ceną w segmencie portable spaczyła trochę pryzmat odbioru właściwej ceny. Bo przecież nie jest to ani prom kosmiczny, ani nawet lusterko od bolidu F1. To jest po prostu odtwarzacz plików muzycznych, coś co dubluje funkcję choćby najprostszego dzisiaj smartfona. Ale jest to również próba powrotu do dobrych tradycji zapoczątkowanych przez iPody. Bo to, że X1v2 przypomina iPoda z czasów jego największej świetności jest niezaprzeczalne. Mamy więc odtwarzacz, który spokojnie na baterii wytrzymuje obiecywane przez producenta 15h. Mamy kółko nawigacyjne w formie panelu dotykowego, znanego z iPodów. Ale mamy też obsługę standardu Bluetooth 4.0, mamy wyjście liniowe, no i jest też obsługa plików gęstych (tzw. Hi-Res Audio), tak ostatnio modna i jak się okazuje konieczna, w sprzęcie przenośnym.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie modułu Bluetooth w sprzęcie tej klasy. Jeszcze ciekawsze jest zastosowanie pilota (brak go w komplecie) do zarządzania urządzeniem zdalnie. Ale najciekawsze jest to, że przecież mając BT Xv2 może nadawać do urządzeń przystosowanych w odbiornik i nie trzeba ani pilota ani kabli. Mam takie urządzenie na składzie, ba i to nie jedno, i zamiast katować domowników muzyką z zastępczego telefonu (myPhone 4LTE) słuchaliśmy sobie muzyczki właśnie z FIIO. 
Kolejne ciekawe zastosowanie to uzupełnienie samochodowego systemu audio. FIIO wyposażone jest w opcję, dzięki której automatycznie włącza się i wyłącza razem z samochodem, dzięki temu może być na stałe połączone przez AUX lub właśnie BT z samochodem. U mnie udało się podłączyć jeszcze przez USB i w sumie można było sobie używać dowolnie. Jakość dźwięku przy tym jest na rewelacyjnym poziomie, i nie zauważyłem, żeby mój samochodowy system grał inaczej w zależności od wybranego sposobu połączenia. 
A jak gra to małe FIIO? Cena kompletnie na to nie wskazuje, i pewnie zostanę sprowadzony na ziemię przez ortodoksów, ale X1v2 nie można kompletnie nic zarzucić. Gra po prostu świetnie. Nie ma, znanego z starszych generacji urządzeń, braku rozdzielczości czy zapiaszczenia góry. Rozdzielczość jest godna naprawdę sporo droższych urządzeń, co może świadczyć tylko na korzyść FIIO. W pozostałych pasmach nie znalazłem również nic do czego mógłbym się przyczepić. Ot bas był trochę mniej energetyczny niż w XDP-100R, miał może minimalnie mniej kontroli w przypadku nisko impedancyjnych słychawek. Ale już zagęszczenie średnicy, czy w ogóle sama średnica to gra na najwyższym portablowym poziomie. Scenicznie to również poziom do tej pory zarezerwowany raczej dla droższych konstrukcji. Na Etymoticach jest bardzo szeroko, bez praktycznie żadnej głębi, na Rhine Ears raczej głęboko i dość stożkowo. Holografia może nie powalająca, ale zdająca egzamin (na nagraniach akustycznych słychać słynne oderwanie dźwięku od drivera), w muzyce elektronicznej i rockowej nie ma sensacji, bo to też w sumie taka muzyka. Znaczy nikt nie postarał się przy nagrywaniu, żeby było dobrze przestrzennie, miało być raczej głośno :). Nawet z bardzo skutecznymi słuchawkami FIIO nie szumi, a pomiędzy utworami czy w cichych momentach panuje w pełni czarne tło (oczywiście, jeśli zadbamy o izolację). 
Z softem w wersji 1.2 urządzenie było koszmarnie powolne, po aktualizacji do 1.33, pozostało jednak kilka problemów do usunięcia. Nie polecam póki co prób z kartami większymi niż 32GB, bo mnie urządzenie niestety się wieszało. Kopiowanie muzyki na kartę, jeśli jest to większa ilość utworów, również polecam robić bez udziału urządzenia. Mnie karta po prostu znikała z urządzenia. A tak to tylko cieszyć się z naprawdę wysokiej jakości muzyki za rozsądne pieniądze. Ja zdecydowanie polecam.

Sprzęt dzięki uprzejmości Audiomagic.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz