Słuchawki zbudowane są wielką dbałością o szczegóły i materiały. Aluminiowa konstrukcja słuchawek powleczona skórą, skórzane pady o idealnej wręcz twardości (nie ma problemu z odsłuchami kilkugodzinnymi), kable z miedzi OFC (oxygen-free-copper), o czystości 99,99%, to wszystko składa się na wizualny efekt. Do tego kolorystyka i nietypowy kształt muszli i mamy produkt nietuzinkowy i efektywny.
Ale MS500 kryją jeszcze jedną tajemnicę. A jest nią konstrukcja. W słuchawkach zastosowano dosyć nietypową konstrukcję muszli. Składa się ona kilku, precyzyjnie dobranych elementów, zamkniętych w szczelnej komorze akustycznej o kosntrukcji przypominającej plaster miodu, posiadającej osobny tłumik akustyczny. Wszystko to zasilane jest 40mm przetwornikiem posiadającym również akustyczne tłumienie, w celu zminimalizowania drgań akustycznych. Strasznie to wszystko mądre i techniczne, a ma nam przecież dostarczać emocji, a nie cyferek. Jak więc cała ta kosmiczna technologia, rodem z Korei, sprawdza się w praktyce ?
Jako, że sprzęt to raczej mobilny, do odsłuchów wybrałem 3 zestawy: AK120, iMod Video + iBasso T5 oraz poczciwego iPhone 4S, wyposażonego w aplikację Accudio. Muzyka tylko w formatach bezstratnych.
Słuchawki już od pierwszego dźwięku pokazują olbrzymią uniwersalność. Sprawdziły się i w muzyce elektronicznej (Shopongle, Faithless) i w rockowej (Alter Bridge, Gamma Ray) jak i wokalno-jazzowej (Sting, Michael Buble). Jeśli miałbym je na szybko opisać to są to ciepłe i jasne słuchawki. Rozdzielczość dźwięku to coś co w tej klasie cenowej jeszcze mi się nie przydarzyło. Słychać najdrobniejsze szczegóły i niuanse nagrań. A przy tym monumentalny wręcz bas. Ze słuchawek pełnowymiarowych najbliżej im w prezentacji dźwięku i balansie tonalnym do Denon AH-D7100. Średnie tony, a w szczególności wokale podawane są wprost na twarz, a nawet troszkę zza okularów, za to uzupełnienie sceny wysokimi i niskimi tonami odbywa się już w lekkim bądź czasami nawet sporym oddaleniu od słuchacza. Powoduje to niesamowity efekt, jakby muzyka grała z lekkiej odległości, ale artysta śpiewał nam prostu do ucha (a raczej uszu). Przyznam szczerze, że już na Audio Show wiedziałem, że słuchawki mi się spodobają, a słuchałem ich tam raptem kilkanaście minut.
Zaskoczyła mnie ich prędkość i precyzja. Do tej pory miałem wrażenie, że jest to cecha niedostępna w słuchawkach dynamicznych, nie będących najwyższymi modelami Grado (RS1, GS1000, PS1000). Jednak od pewnego czasu zaczęły pojawiać się słuchawki, które w tym aspekcie dogoniły amerykańskie konstrukcje. Nie miałem jednak pojęcia, że tak szybko nadejdą słuchawki w tym segmencie cenowym. Powiem szczerze, jak nie jestem basolubem, tak w basie MS500 się zakochałem. Jest go pod dostatkiem, ale nie męczy ani jednostajnością ani fakturą. Jest szybki i punktowy, a zarazem miękki i ciepły. W żadnym razie nie przesłania średnicy, wokale tak jak wcześniej pisałem, są bardzo intymne i podane bezpośrednio na słuchacza. Gitary i tomy perkusji oddają faktyczne brzmienie instrumentów, chociaż wyraźnie czuć w tym podłoże i wypełnienie basowe. Całość przekazu jest wyjątkowo spójna i mięsista, uzupełniona tonami wysokimi bardzo wysokiej jakości.
Muszę przyznać, że jeśli jest to zasługa technologicznego zaawansowania ten konstrukcji, to ja chcę więcej. Chcę otwartych słuchawek Phiatona, chcę zamkniętych wokółusznych, w pełni audiofilskich produktów do domu. Muszę też przyznać, że jak do tej pory produkty tej marki nie robiły na mnie specjalnego wrażenia, tak tym modelem Koreańczycy wkroczyli w nową dla siebie erę. Czekam i chcę więcej tego typu produktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz