środa, 12 marca 2014
Beyerdynamic A200p czyli po prostu AK10 od Astell&Kern
Poszukiwanie idealnego zestawu portable in progress chciało by się napisać. Nie jest to jednak do końca prawda, ponieważ o sprzedaży AK120 w moim przypadku nie decydowała chęć znalezienia czegoś lepszego. Ale o tym mam nadzieję napisać więcej po 20 marca. Skoro już AK120 cieszy nowego właściciela, to mnie przez jakiś czas pozostało słuchanie ze swoich "starych" przenośków - iPhone4s, Samsung Galaxy IV S. W odwodzie pozostał jeszcze stary, dobry iBasso T5, tutaj pozostał mimo wszystko problem konieczności włączenia trybu samolotowego, ponieważ logowanie do sieci, słyszalne w słuchawkach, to straszna kara. Na szczęście człowiek ma przyjaciół, i kompletnie bez żadnych próśb czy gróźb Kurop, dowiedziawszy się, że straciłem swojego "przyjaciela w podróży", pożyczył mi AK10. A właściwie pożyczył mi Beyerdynamic A 200 p. Czyli iriver Astell&Kern AK10 w przebraniu niemieckiego snajpera :)
Czymże w takim razie jest AK10? Ano jest to mobilny DAC, przystosowany do współpracy z urządzeniami z używanym japkiem w logo, wyposażonymi w zlącze Lightning, z urządzeniami Samsung serii Galaxy oraz z komputerem, wyposażonym w USB :) W założeniu AK10 miał być AK100 bez ekranu. W czasach kiedy ludzie i tak targają ze sobą telefon, dodatkowe urządzenie przez wielu widziane jest jako dodatkowy problem, za to malutkie pudełko podpięte to tegoż telefonu, może być już akceptowalne. Jak widać na załączonych fotkach, AK10 takie malutkie nie jest, nie jest również idealnie zaprojektowane i bezproblemowe w połączeniu z telefonem. I nie mam tutaj na myśli połączeń elektrycznych bo te działają wyśmienicie, za to sposób spięcia z telefonem zajął panom z Korei pewnie kilka długich wieczorów, i niestety efekt ich przemyśleń jest mizerny. A 200 p został zaopatrzony w futerał, którego przyznam, do tej pory nie wiem jak mam użyć - nie ma on żadnego klipsa, rzepa ani nic czym można by go spiąć z telefonem, kable są za krótkie, żeby urządzenia chować w różnych kieszeniach, a sam futerał na tyle pogrubia AK10, że telefon zaczyna przypominać Quasimodo z lumbago, o ile oczywiście oda się nam to jakoś przytwierdzić. Niestety nie będąc fachowcem z iriviera, wziąłem calowy kawałem nanopada i skleiłem sobie SGS'a a AK10. Świetnie zdało to egzamin. W taki stanie przystąpiłem do użytkowania.
W tym miejscu muszę Wam zaznaczyć jak wielkim wybawieniem dla mnie była oferta Kuropa. Jako, że mam w zwyczaju wieczory zamiast przed telewizorem spędzać na słuchaniu muzyki, dość często robię to leżąc po prostu sobie wygodnie, mając w uszach swoje Red Barony :). Sprzedając AK120 myślałem (a raczej nie przemyślałem tego dokładnie), że w tym zadaniu zastąpi go któryś z moich telefonów, polecanych jak świat szeroki jako wspaniałe DAPy. Baa wielokrotnie słyszałem i czytałem, jaki to ze mnie tępak, bo wydałem tysiące złotych na odtwarzacz, a mój telefon potrafi robić to równie dobrze. Pierwszy wieczór okazał się już wstępem do poważnej tragedii, ponieważ podłączony iPhone grał tak mizernie z Lime Ears LE3SW, że wystraszyłem się, że mi się słuchawki popsuły (co oczywiście zgłosiłem do Emila, i oczywiście wyszedłem na idiotę :P). Dźwięk był tak potwornie matowy i bez życia, że straszna prawda, którą sobie właśnie uświadomiłem, zepsuła mi kolejne godziny życia. Podłączyłem iBasso, włączyłem tryb samolotowy i zacząłem się na sobą użalać. Następnego dnia użyłem SGSa i było już troszkę lepiej, ale nadal nie dobrze. Bądźmy szczerzy, człowiek do dobrego się szybko przyzwyczaja i jak mu to dobre zabrać, to cierpi. No i ja tak cierpiałem, aż kol. Kurop mnie nie poratował, dając mi do ręki AK10.
Urządzenie podłączyłem błyskawicznie, upatrując w tym maleństwie rozwiązania swojego (przejściowego miejmy nadzieję) problemu. Zanim opowiem o dźwięku, będzie garść parametrów. Jak pojawił się AK100 wszyscy szybko zrócili uwagę na wysoką impedancję wyjścia (22Ohm), w przypadku AK120 była ona dużo mniejsza i wynosiła już tylko 3Ohm. AK10 legitymuje się impedancją 1,1Ohm. AK100 miał 1,5Vrms, AK120 1,5Vrms na kanał, AK10 ma 1,7Vrms. Do tego należy dołożyć jeszcze 110 dB dynamiki, przesłuchy na poziomie -106dB i THD 0,008%. Całkiem przyzwoite, żeby nie powiedzieć rewelacyjne parametry. Rozmiar niewielki, parametry świetne, słuchajmy więc. Sama współpraca z Androidem (na iOS nie miałem jak sprawdzić), jest wzorowa. Urządzenie podłączone, po prostu gra. Przyciski fizyczne do zmiany i pauzowania działają świetnie i są po prostu genialne w swej prostocie. Przez cały okres użytkowania nie natrafiłem na żaden problem natury konfiguracyjnej czy obsługowej (poza pokrętłem głośności, ale o tym na końcu). Nie wiem też czy urządzenie wymaga ładowania żeby działać z telefonem, czy ładuje się bezpośrednio z niego - przez cały ten czas, podłączałem AK10 zamiennie do telefonu i do komputera i ani razu nie musiałem go doładowywać, ani razu się nie wyłączył czy dał objawy jakiegokolwiek znużenia, spowodowanego brakiem prądu. Po prostu fajnie zaprojektowane i z mojego punktu widzenia bezobsługowe urządzenie.
Muszę przyznać, że już po pierwszych taktach wrócił uśmiech. Tak, to jest właśnie to. Znajome brzmienie, świetna rozdzielczość, doskonała kontrola. To tak w dużym skrócie. AK10 kompletnie nie szumi. Nic a nic. Mocy ma wystarczająco dużo do napędzenia HD650 do komfortowej głośności, a z Lime Ears tworzy duet (chociaż trzeba by raczej napisać tercet, bo bez transportu się nie obejdzie) równie doskonały jak AK120. Jeśli kogoś interesuje opis brzmienia, to odsyłam tutaj. Niektórzy twierdzą, że seria AK gra lekko ocieplonym dźwiękiem. Ja widzę to raczej jako neutralną i bardzo naturalną barwę, z doskonałą rozdzielczością i sceną. W stosunku do moich telefonów, podpiętych do Lime Earsów lepsze jest praktycznie wszystko - barwa, dynamika, scena, szerokość no i moc. Ktoś tam napisał, że AK10 jest ciche. A ja napiszę, że jest ten ktoś analfabetą - w instrukcji jest dokładnie napisane, jak należy zdjąć blokadę głośności - no ale jeśli ktoś nie czyta instrukcji...
Na zakończenie chciałbym wspomnieć o 2ch, moim zdaniem poważnych wadach. Po pierwsze brak wejścia optycznego - AK100 i AK120 mają je w standardzie. Druga, to pokrętło od głośności. Fajnie, że jest, ale jeszcze fajniej jakby go nie było. Jeśli chcemy pogłośnić gwałtownie, to trzeba się zdrowo nakręcić, to samo w drugą stronę - zdążymy ogłuchnąć zanim ściszymi. Do tego dochodzi śliska powierzchnia i całkiem spory opór stawiany przez mechanizm. Aby mieć pewność, że wszystko pójdzie prawidłowo, trzeba całą procedurę wykonywać 2ma rękami. Ja mam wyjątkowo suchą skórę na palcach, przez co bez dociśnięcia pokrętła, palce mi się po nim tylko ślizgały.
Dodano 13.03.2014:
Jeszcze taki malutki addon, od dystrybutora, firmy mp3store.pl - na hasło audioivoodoo, przy zakupie A200p otrzymacie rabat 10%.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz