poniedziałek, 25 maja 2015

Audeze EL8

W dniu, w którym po raz pierwszy przeczytałem o EL-8 poczułem się jak Wyborca Bula, kiedy dowiedział się, że jego kandydat wyszedł z mody. Jak to, LCD3, królewski model ze stajni Audeze, będzie miał teraz upośledzonego brata, wyposażonego w driver z jednym statorem, który na zdjęciach wygląda jak chiński żart-rozprawka n/t "Plastikowe słuchawki - 1000 sposobów na maskowanie okleiną drewnopodobną". Do tego jeszcze nowe wtyczki, by żyło się lepiej i dedykowany kabelek do iPhone. Tego było na mnie zbyt wiele, i straciłem zainteresowanie tym modelem. Znaczy chciałem popełnić recenzję, ale bankowo nie byłem do nich pozytywnie nastawiony.

W tym czasie byłem już po recenzji HE-560, które w moim prywatnym rankingu są najgorzej brzmiącymi słuchawkami ze stajni HiFiMAN, próby z pojedynczym statorem w przetworniku przestały mi się podobać. Uznałem, jednak, że z uczciwości, należy najnowszym słuchawkom Audeze dać szansę się obronić. W końcu recenzji pojawiło się sporo, i żadna nie była dla nich niepochlebna. Czas najwyższy to zmienić i zrównać z ziemią wszelkie pomysły na jedno-statorowe przetworniki magnetostatyczne. 
Słuchawki w Polsce wyceniane są na 2950 PLN, co przy cenie 699$ wygląda zadziwiająco dobrze. Importerzy przyzwyczaili już nas do oderwanych od rzeczywistości wycen, bazujących na nierynkowych widzimisię decydentów. Tutaj wycena jest realna i tak naprawdę jest niższa niż próba samodzielnego importu z USA (bo sama przesyłka podnosi koszty ponad cenę oferowaną w kraju). 
Słuchawki dotarły do mnie w eleganckim czarnym opakowaniu. Wewnątrz znalazłem jedynie słuchawki, przewód zakończony mini Jackiem (sic!) i przejściówkę na 6,3mm. Trochę ubogo, przydałby się chociaż przewód dedykowany sprzętom stacjonarnym. Sam kabel to znienawidzony przeze mnie makaron, zakończony, a jakże kolejnym koszmarem, bo jakimś wtykiem z innej galaktyki. Wszystko po to, żeby żyło się lepiej (!?!?). Także, sam sobie kabelka nikt nie dorobi, a jak już się pojawią, to będą odpowiednio drogie. Mnie niestety nie udało się znaleźć cen kabli, ani nawet czy są dostępne. Udało mi się za to znaleźć Audeze EL-8 w apple store. Ale pominąwszy kabel, słuchawki na żywo, to całkowicie co innego niż na fotografiach. Fotograficzna plastikowość okazuję się być drewnem i metalem, a brak mankamentów w wykończeniu na zdjęciach potwierdza się w rzeczywistości. Zaskoczyło mnie to bardzo, bo spodziewałem się lekkich, plastikowych gówien, z naklejkami drewno-podobnymi, a dostałem poważne słuchawki wykonane na najwyższym poziomie, zbudowane z prawdziwych, a nie udawanych materiałów, ważące prawie pół kilo. Żadna zabawka dla zniewieściałych hipsterów, tylko hełmofony pełną gębą. 
Skóropodobne, asymetryczne pady są bardzo wygodne, zapewniają właściwą szczelność pomiędzy przetwornikiem a uchem, nie powodując znanego z LCD2/LCD3 efektu "akwarium". Generalnie nie zauważyłem kompletnie nic w wykonaniu, w komforcie czy samych walorach użytkowych (poza kabelkiem oczywiście) do czego mógłbym się przyczepić. Wygląda, że Audeze zrobiło produkt, który nie tylko lepiej wygląda w rzeczywistości niż na foto, to jeszcze bronią się w kwestii komfortu pomimo całkiem sporej wagi. Na pewno są wygodniejsze od LCD3, ale i od większości słuchawek z którymi miałem do czynienia. Konstrukcja powoduje, że na głowie leżą podobnie do Sennheiserów HD650, czy Shure SRH-1440. Jednym słowem - wygoda. 
Odsłuchy podzieliłem na 2 części:
- Stacjonarna, z wykorzystaniem FCL II, SWS Sabre Silicon DAC
- Mobilna z wykorzystaniem Sony Xperia Z3 i Colorfly C4

EL8 Stacjonarnie:
Słuchawki grają ocieplonym, dobrze dociążonym dźwiękiem, z mocno zaakcentowaną dolną średnicą. Basu jest pod dostatkiem, jest dobrej jakości, mocny i wyraźny. Bardzo dobrze oddają niskie męskie wokale, ale damskim trochę brak błysku. Wyższa średnica lekko wycofana, góra z kocem i poważnym spadkiem w okolicy 7kHz i wyżej. Scena raczej skondensowana, obecna raczej dookoła słuchacza, ale mocno ograniczonej przestrzeni. Samo brzmienie bardzo relaksujące i muzykalne. Sporo przyjemności ze słuchania, chociaż powrocie z SRH-1440 czuć poważne braki na górze, a przewaga dolnych rejestrów nie jest wcale tak bardzo odczuwalna. Zdecydowanie lepiej się słuchało popu i szeroko pojętej dzisiejszej muzyki popularnej niż klasyki czy jazzu. Lekko kremowy przekaz podobał mi się też w przypadku gitarowego "łojenia"

EL8 i Xperia Z3:
Na pierwszy rzut ucha brakuje głośności (a mam telefon bez blokady europejskiej), co w przypadku poblokowanych przez ukochaną UE iPhone może być sporym problemem. Barwowo nie ucierpiały, nie mam wrażenia kiepskiego wysterowania, czy braku synergii. Jest lekko większy kocyk na górze, ale różnica jakości wobec toru stacjonarnego na więcej niż akceptowalnym poziomie.

EL8 i Colorfly C4:
Tutaj głośności nie brakuje. Zniknął kocyk na górze. No dobra prawie zniknął. Słuchawki grają trochę jaśniej niż na torze stacjonarnym, co dobrze im robi. Zachowują jednak swój charakter niezależnie od toru. Różnice są jednak bardzo subtelne. Najmniej zmian zachodzi w dolnych rejestrach i prezentacji, najwięcej na górze, chociaż i to delikatnie. 

Audeze EL8, słuchawki z którymi mam niewątpliwy problem. Problem tym większy, że bardzo mi się podobają, świetnie leżą na głowie, ale nie pasują do muzyki której najczęściej słucham. Pasują za to do rockowego grania idealnie, a tego też mi nie brakuje w zapasach płytowych. Alter Bridge brzmi fenomenalnie, ukryte są wszystkie wady realizacji, a zalety wyciągnięte na niespotykany poziom. Potęga i moc dźwięku jest fizycznie obecna. I właśnie dlatego mam z nimi problem - kolejne słuchawki do kolekcji? Do słuchania rocka świetne, do popu świetne. I do słuchaczy tego typu muzyki są kierowane. I im właśnie bym je polecał.

A słuchawki dotarły do mnie od importera i dystrybutora - audiomagic.pl. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz