poniedziałek, 8 maja 2017

Wzmacniacz słuchawkowy Aune S7

Aune atakuje rynek. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Nowe sprzęty pojawiają się we wszystkich segmentach i są tak skonstruowane, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Do mnie właśnie trafił wzmacniacz z nowej linii produktów flagowych (?) Aune, czyli model S7. Aune S7 to wzmacniacz słuchawkowy, oferujący możliwość użytkowania pełnego spectrum słuchawek, od dokanałowych do planarnych pożeraczy prądu czy AKG K1000, które byle czym się nie zadowolą.
Już w recenzji S6 marudziłem, że wzornictwo flagowych produktów Aune jest lekko z czapy. Wprawdzie wygląda to bardzo dobrze, to użytkowo sprawa delikatnie leży. Oczywiście moje zdanie jak zwykle jest moje, ale zdecydowanie wolę jeśli w urządzeniu projektant postawił na funkcjonalność, a dopiero na 2gim miejscu zadbał o wrażenia. A już w ogóle cudnie jest, jeśli urządzenie jest ładne i praktyczne. Niestety Aune S7 (jak i S6) mają w tym temacie braki. I mam na myśli praktyczność wzornictwa. Nieregularne krzywizny powodują, że na Aune prawie żaden sprzęt nie może "leżakować". Zrozumiałbym gdyby było to podyktowane kwestiami termalnymi, jakieś otwory wentylacyjne na topie czy coś. A tak to nie wiem po co to. Oczywiście, producent zadbał o wystarczająco długie gumowe nóżki, i S7 na S6 ładnie leży. I to w sumie tyle, bo ani S16 ani DAC80 czy inne wzmacniacze ze sprzętem Aune geometrycznie mi się nie zgrywają. Główny konkurent w moim mniemaniu, czy zestaw Cayin, jest bardziej kompaktowy i mniej problematyczny w kwestii konfiguracji z innymi sprzętami. Na szczęście dla Aune jest również dokładnie 2x droższy. A cena w przypadku Aune, mam wrażenie, będzie w wielu przypadkach czynnikiem decydującym. 
Zaskakujący jest dla powód dla którego Aune wypuściło S7. Bo muszę przyznać, że mając S6 nie widzę potrzeby zakupu wzmacniacza. Ale przecież już w przypadku S16 pisałem, że wzmacniacz był tam tak dobry, że szkoda, że nie pojawił się samodzielnie. I tutaj mam wrażenie, że właśnie dla tych, którzy nie do końca zadowoleni są z DAC'a w S6 powstał S7. Bo wielkich różnic pomiędzy układami wzmacniającymi w S6 i S7 się nie doszukałem. Ot S7 jest odrobinę "dojrzalszy" brzmieniowo, ma lepszą funkcjonalność jako wzmacniacz, analogowy potencjometr, no i oczywiście, nie jest "skazany" na DAC'a z S6. Aune S6 to po prostu sprzęt dla tych wszystkich, którzy szukają naprawdę wysokiej jakości wzmacniacza, ale niekoniecznie chcą się pozbywać swojego ulubionego DAC. I jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało, mam wrażenie, że Aune nie projektowało S7 i S6 żeby grały w duecie.
Testy przeprowadziłem przy użyciu Aune S6, NuForce DAC80, Pioneer XDP-100R, Cayin C5DAC, Sennheiser HD650, TFZ B2M, Lime Ears Aether, Beyerdynamic DT880. A w związku z długim łikendem miałem też czas na przemyślenia. Na tle S6 jest przede wszystkim kompletnie bezszumny. Ani jedne moje słuchawki nie próbują nawet zaszumieć. Kolejna cecha S7 to idealna współpraca z każdymi słuchawkami jakie podpiąłem. Nie miało dla niego znaczenia czy mają 7Ohm czy 300. Żadnych efektów niedostatecznego dumpingu nie udało mi się wyłapać. Takie TFZ B2M to w takim stacjonarnym torze, to prawdziwe potworki relaksu. Dość powiedzieć, że ludzie odrywający mnie od słuchania igrali ze śmiercią. Ale w połączeniu z LEA wyszły rzeczy które do tej pory nie pojawiły się w żadnym stacjonarnym torze. Mianowicie idealna cisza połączone z perfekcyjną dynamiką dźwięku. Nie wiem ilu jest na świecie wariatów, którzy słuchają CIEM ze stacjonarnego toru, ale tutaj ma to sens. Mój naczelny stacjonarny tor (Lambda PRO + Stax SRM-xH + DAC80) został zdetronizowany. Połączenie DAC80, Aune S7 i LEA odcięło mnie od świata na długie godziny. 
Bas w Aune S7 jest bardzo równy, szybki i precyzyjny, stały w ilości bez nagłych spadków czy wzrostów związanych z brakiem mocy. Charakter basu utrzymuje się niezależnie od źródła i tylko różnice ilościowe czy typowe dla źródła wpływają na to co się dzieje. I jak już miałem pisać o obfitości i lekkiej przesadzie, zmienił się utwór i okazało się, że są w basie niedobory. A to każe mi stwierdzić, że wzmacniacz oddaje to co podaje źródło, i o ile mamy klasowe źródło, dowiemy się co tak naprawdę jest w nagraniu. Średnica udowadnia, że to co opisałem przy okazji basu to "styl" grania wzmacniacza. Oddaje on bardzo ładnie charakter źródła i to źródło ma największy wpływ na uzyskane brzmienie w torze, którym znajduje się Aune S7. To wcale nie znaczy, że wzmacniacz nie ma swojego wpływu na brzmienie, jednak jego robota przy częstych zmianach źródła może pozostać niezauważona. Bo jest to dokładnie to czego oczekuje się od klasowego wzmacniacza. Ciężko jest mi więc napisać, że średnica była bogata lub uboga, bo uzyskałem i takie i takie połączenie z tym wzmacniaczem. Dla eksperymentu połączyłem S7 z tabletem Kiano i dźwięk był tak koszmarny, że nie miałem już wątpliwości, że wzmacniacz jest naprawdę ekstraklasowy. Bliskość czy odległość wokali, intymność nagrania to wszystko są cechy, które S7 oddaje od źródła. 
Góra jest szczegółowa i dokładna w ramach tego co dostaniemy ze źródła. To znaczy, że jeśli źródło odda nam sieczkę, to S7 tego nie uładzi i nie unormuje. Natomiast nie udało mi się też zepsuć sygnału. Klasowe źródło grało mi z S7 dobrą górą, niezależnie od słuchawek jakie podpiąłem. A DT880, które są szczególnie czułe na nadmiary (braki jakościowe) góry pokazywały, że S7 to naprawdę mocny zawodnik. W górnych rejestrach jest największa różnica w brzmieniu wobec S6, który jest po prostu jaśniejszy, ale też właśnie z DT880 potrafi nieprzyjemnie zakłóć. Przy okazji sceny po raz kolejny przekonałem się, że S7 oddaje to co daje mu źródło. I to właśnie przy okazji sceny stwierdziłem, że DAC80 jest (w moim odczuciu) lepszym kompanem do S7. Bardzo podobało mi się jak S7 oddawał wszystkie niuanse podawane przez NuForce. Chociaż jest również możliwe, że po prostu szukałem dziury w cały w połączeniu S7 i S6, bo po tygodniowej przerwie zmieniłem zdanie i bardziej mnie ten duet przykuł. Szczególnie, że przy maksymalnym wzmocnieniu na DAC80 S7 (a może DAC80) przesterowywał.
Aune S7 na pierwszy rzut oka wydaje się być uzupełnieniem Aune S6. Przy bliższym poznaniu nie miałem już tej pewności i zacząłem poszukiwać czegoś co uzupełniło by się z S7. Na koniec doszedłem do wniosku, że to jest jest świetny duet, bo możliwości w duecie rozciągają się prawie bezkreśnie. Aune S7 usuwa całkowicie wady S6tki, dodając kilka nowych funkcjonalności (możliwość obsługi słuchawek hiperskutecznych). I tak naprawdę brakuje mi tylko funkcjonalności przedwzmacniacza. Wtedy, w połączeniu z zabójczą ceną, mamy istnego all-time killera.

Za wypożyczenie sprzętu dziękuję firmie Audeos.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz