poniedziałek, 7 kwietnia 2014

FIIO X5 - Flagowiec w rozsądnej cenie



No i jest, trafił wreszcie w moje łapki. Kolejny gorący towar, tym razem od FIIO. Wszyscy pewnie pominą akapity związane z obsługą, historią firmy i polecą na złamanie karku do opisu dźwięku. Chciałbym w związku z tym ogłosić, jako, że ze mnie złośliwa bestia, że go nie będzie. O, tak będzie dużo opisów, elipsy i porównania, ale o dźwięku nic nie napiszę. Za to naślę na Was...Aaa nie, stop, to nie ta bajka. Dobra, więc opis dźwięku tam gdzie zwykle.

FIIO sukcesywnie przebija się do czołówki liczących się w mobilnym audiofiliźmie producentów. Najpierw bardzo udany model X3, teraz jeszcze bardziej udany model X5. Widać, że ktoś kto nad nim pracował słuchał klientów. Ale po kolei.




Urządzenie przychodzi do nas w czarno-czerwonym opakowaniu. W środku znajdziemy niezbędne akcesoria, silikonowy, dopasowany futerał no i samo urządzenie. Boshh ależ on wielki. I jaki ciężki. Ale od razu widać, że nie ma tutaj miejsca na przypadki. Wszytko jest idealnie zaplanowane i rozplanowane. Silikon ma nawet zatyczki na nieużywane porty! Przyciski pracują z delikatnie wyczuwalnym oporem, kółko nawigacyjne jest znanym z iPoda rozwiązaniem. I tutaj, w przeciwieństwie do HM-901 pracuje dokładnie tak jak powinno. Da się? Oczywiście, że się da. X5 od pierwszego kontaktu zachowuje się jak urządzenie do sprawiania przyjemności, a nie jak mnisie sandały ascety audiofila. Wszystko działa jak działać powinno, z niczym nie problemów, menu jest genialnie płynne, intuicyjne i funkcjonalne. Przejście z HM-901 do X5 jest jak złapanie świeżego oddechu po wyjeździe z Górnego..znaczy z obszarów przemysłowo-kopalnianych. 



Urządzenie poza odtwarzaniem muzyki, może też działać w trybie usb DAC, służyć za transport SPDIF (COAXIAL), jako źródło (Line OUT), lub po prostu bank kart. Samo X5 wprawdzie nie ma wbudowanej karty pamięci, ale ma aż 2 banki (zupełnie jak AK120) kart microSD, i działa z kartami dowolnej wielkości. Dzięki dwóm procesorom, nie ma sytuacji w której by się X5 mógł zaciąć, czy choćby zwolnić. Znowu jak powiewe świeżej bryzy przy HM-901, który jest w tej materii żywym dowodem na poparcie teorii zombie. Ba, X5 jest sporo szybszy nawet od AK120. Poruszanie się po menu było, jak już wspomniałem wcześniej, czystą przyjemnością. GENIALNE !!! 



No dobra, posłuchajmy go. W odsłuchach brały udział:
Lime Ears LE3SW, Bayerdynamic T70, Sennheiser HD565 Ovation, Etymotic ER4S, HiFiMAN  HE-5LE
HiFiMAN HM-901

X5 + Lime Ears
Pierwsze co się rzuca w uszy to ilość basu. Kickbasu. Jest go na tyle dużo, że uruchamianie przełącznika w LE3SW nie jest koniecznie. Ba, nie jest wskazane nawet. Kolejna rzecz to rozdzielczość. Jest jasno i rozdzielczo. Zestaw gra dosyć bezpośrednio, wypychając średnicę i midbasy w kierunku słuchacza. W porównaniu do HM-901 zdecydowanie czytelniejsze są wysokie tony. Jakby w HM-901 były cofnięte. Za to scena w HM-901 jest generowana zdecydowanie lepiej. W X5 wszystko stoi w jednej płaszczyźnie, podczas gdy HM-901 delikatnie ją zakrzywia, stawiając przy słuchaczu wokalistę/tkę a instrumentarium rozstawiając w lekkiej odległości. X5 robi to bardziej bezpośrednio. X5 daje wrażenie bardzie mocarnego i nasyconego brzmienia. HM-901 jest bardziej stonowany i dojrzały, mniej krzykliwy. Wydaje się jakby X5 miał bardziej naturalną barwę. Bardziej w kierunku AK.




X5 + Beyerdynamic T70
FIIO nie miało najmniejszych problemów z opanowaniem tych, przecież 250Ohmowych słuchawek. T70 pokazały swój charakter już od pierwszych dźwięków, podając bardzo szczegółową górę i miekki, ale szybki jak błyskawica bas. Wokale delikatnie cofnięte względem linii pozostałych instrumentów. HM-901 okazał się w tym połączeniu jednak profesorem. Góra idealnie rozdzielcza, bas poza miękkością dostał jeszcze uderzenie. Wokale znowu są na pierwszej linii otoczone towarzyszeniem pozostałych instrumentów. Daje się również odczuć zdecydowanie więcej powietrza i przestrzeni w nagraniach na HM-901. X5 momentami tracił kontrolę nad basem, ale to tylko w sytuacjach esktremalnych.



X5 + HD565 Ovation
Dziadki z Sennheisera okazały się być idealnym wręcz kompanem dla X5. Połączenie w którym X5 nie ma problemów z niczym. Góra jest precyzyjna i szczegółowa, bas delikatnie cofnięty (w HM-901 pojawia się momentami dudnienie), scena szeroka i dobrze napowietrzona, a w HM-901 przekaz bezpośredni i zagęszczony. Dobre rozłożenie dźwięków na boki. przekaz praktycznie płaski, bez narzutów. Świetny.

X5 + Etymotic ER4S
Kolejne świetne połączenie. Szeroko. Bas z niesamowitą wręcz jak na te słuchawki energią. Holografia jak to w Etach, świetna, to samo wokale. Delikatna sybilizacja. W HM-901 jako dodatek pojawia się jeszcze głębia scena i efekty 3D w postaci niesłyszalnych wcześniej dźwięków nad słuchaczem lub za nim. Bas zszedł niżej i stracił trochę na energii. 



X5 + HE-5LE
O ile z HM-901 jest prawie wzorowo (mówimy o wersji niezbalansowanej), o tyle w X5 w sytuacji nagromadzenia informacji pojawia się chaos. Ale, zaskakujące jest to, że jest bas, jest zejście. Są szpileczki na górze. Na pewno nie da się powiedzieć, że to połączenie nie gra. Bo gra i to naprawdę nieźle. A jeśli tak małe urządzenie próbuje sobie radzić z takimi słuchawkami jak HE-5LE, to czapki z głów. Tak, tak wiem, HM-901 robi to dużo lepiej. Ale (i tu wpiszcie dowolny powód).

Podsumowanie
Krótkie. Ci którzy kupili to urządzenie w preorderze, zrobili interes życia. FIIO X5 jest świetne. Podoba mi się niezmiernie. Cenowo jest to deal życia. No i nie grzeje się nawet w połowie tak jak HM-901. 


Sprzęt, dzięki uprzejmości 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz