sobota, 19 lipca 2014

Grom z jasnego nieba. ADM dla audiofila.


Czytałem sobie dzisiaj internety, ot tak z nudów, w towarzyszeniu niemiłosiernego bólu pleców, aż nagle wyprostowałem się jak struna. Okazuje się bowiem, że AMD jest bardziej audiofilskie niż Intel :

Na początek skonstatuję rzecz sobie niezbyt miłą, bo oto kolejny raz okazało się, że komputer na kościach AMD gra lepiej od intelowskiego. Przy najbliższej wymianie płyty głównej wezmę to pod uwagę, choć może niesłusznie, bo niewykluczone, że następna generacja chipsetów Intela będzie właśnie lepiej niż AMD obsługiwała porty USB.

Tiaaa, po przeczytaniu czegoś takiego, ból plecków nie jest już największym problemem do rozwiązania. Teraz w moim audiofilskim zasranym, nic nieznaczącym życiu, pojawiła się kolejne kłoda pod nogi. I to nie byle jaka. Moja płyta główna jest do dupy! Toż to prawdziwy dramat. Jak ja teraz muzyki będę słuchał. A już świadomość, że ADM gra lepiej niż mój Intel jest dobijający. Przerażony tym faktem, zacząłem w pośpiechu przeszukiwać internet, szukając informacji czy może moje pozostałe podzespoły nie wymagają wymiany. Nie ma niestety informacji czy Coxial z Intela jest lepszy czy z AMD, szczególnie, że w 99% leci on z Realteka. Ale już okazuje się, że dyski SSD są bardziej audiofilskie, koniecznie wymagają do tego właściwego kabla SATA (koniecznie za 1 000 Euro), inaczej bity w transmisji są kompletnie nieuporządkowane i chaotycznie latają po kablu robiąc niemiłe rzeczy słuchaczowi. Przerażony szybko nabyłem dysk SSD. Najbardziej audiofilskiej marki, oczywiście tej na A. Szukam dalej. Grafika Nvidii, oj będzie problem. Już czuję pod skórą mrowienie. Już wiem dlaczego brzmienie moich klocków jest do bani. No nic, bieremy Radeona i nie marudzimy...RAM - tutaj bez zaleceń, ale chyba skoro ma być AMD to najszybszych nie wolno, bo przy tej prędkości, gotowe gubić nutki. Biorę najwolniejsze - w końcu spokój jeszcze nikogo nie zabił. Nawet Policja trąbi, że im wolniej, tym lepiej. Musieli maczać w tym palce. To nie może być przypadek. Patrzę na zasilacz - BeQuiet! No nie!! Przecież ja chcę słuchać muzyki, a nie być cicho. Ani chybi to powód zbyt niskich poziomów głośności - zasilacz do kosza, wybieram neutralnie, napis "No Name" przy pozycji nie zwiastuje żadnych katastrof. Obudowa nie ma nóżek antywibracyjnych, a to jak wiemy bardzo poważny problem, niestety najtańsze nóżki droższe są od obudowy. Trzeba będzie na premię poczekać. 


Niestety nie jestem w stanie stwierdzić jak te zestaw gra w stosunku do paskudnego Intela. Po poskładaniu z zasilacza wyleciał jakiś dymek (wygrzewa się?) a komp piszczy (znaczy gra jakieś dziwne melodyjki) i się nie uruchamia. Poczekam aż zasilacz się wygrzeje, może po 400 tu godzinach wstanie samo. Kolega tak miał ze wzmacniaczem, że po miesiącu zaczął grać jak sprzęt za miliony, a kosztował go tylko 40tyś i nerkę.

Póki co pozostaje mi czytać nuty. 


Pa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz