piątek, 15 sierpnia 2014

Hifiman HE-500


Hifiman to stosunkowo świeża firma, założona w roku 2006 w Nowym Jorku, przez Pana Fang Bian. Ich słuchawkowy arsenał opiera się głównie na konstrukcjach planarnych, mając w ofercie tylko jeden model dynamiczny, a mianowicie HE-300.

Opisywany przeze mnie model to następca cenionego i lubianego na naszym krajowym podwórku modelu HE5LE. Opinie na całym świecie bardzo pochlebne, olbrzymia liczba zadowolonych właścicieli oraz bardzo solidna, metalowa konstrukcja. Wygląda to bardzo obiecująco, a jak jest w rzeczywistości? O tym poniżej.


IN THE BOX


Słuchawki przychodzą do nas w bardzo ładnym pudełku średniej wielkości, zamykanym na zamek. Z zewnątrz robi to bardzo miłe wrażenie, pudełko swoje waży, jest wykonane solidnie i estetycznie.


Niestety, kiedy je otworzymy, uderza w nas trochę inny świat. Pudełko jest wyłożone twardą pianką, sprawiającą wrażenie taniości, bardzo łatwo się kurzy i brudzi, a wszystko dopełnia jakże wspaniała woń made in china.
A cóż możemy w tym pudełeczku znaleźć? Jest tego trochę : Słuchawki, kabelek zakończony jackiem 6.3mm (niestety, brak zbalansowanego kabla w zestawie) , 2 pary padów (welurowe oraz ze sztucznej skóry - niestety, wyjątkowo kiepskiej jakości), najbardziej tandetny i tani woreczek jaki w życiu ze słuchawkami widziałem, instrukcja, oczywiście w krzaczki, oraz bardzo miłe zaskoczenie, wtyki do kabla diy - brawo, pierwszy raz się z takim czymś spotykam, wywołały one we mnie bardzo pozytywne emocje. 


 OUT OF THE BOX

Pierwsze wrażenie - Hifimany są ciężkie, na prawdę ciężkie, z wagą ponad pół kilograma lokują się wśród najcięższych słuchawek dostępnych na rynku. Wykonanie jest przednie, w pełni metalowa konstrukcja, bardzo solidnie spasowana i poskładana, bez żadnych dziwnych dźwięków czy trzasków. Opaska na headband jest wykonana ze skóry (czy z prawdziwej to już nie jestem tego taki pewien, w każdym razie sprawia dobre wrażenie, tutaj nie mam absolutnie żadnych obiekcji). Pady standardowe niestety pozostawiają sporo do życzenia przy tej półce słuchawek, chociaż te welurowe da się jeszcze wytrzymać. Ja w mojej parze zastosowałem pady od Brainwavz hm5, przez co znacząco zyskuje wygoda oraz ogólny odbiór słuchawek. 

ON THE HEAD

HE-500, mimo swojej znacznej wagi, są wygodne, oczywiście jeżeli wymienimy pady. Są dobrze wyważone, siedzą na głowie pewnie i mocno, docisk jest odpowiedni. Headband leży na głowie przyjemnie, nie uciska, pady od hm5 są bardzo miękkie i zakrywają całe ucho. Nie należy jednak zapominać o wysokiej wadze samych słuchawek, przez co na pewno niektórzy mogą mieć problem z wysiedzeniem w nich przez parę godzin z rzędu. U mnie całe szczęście ten problem nie występuje, nie są one może tak wygodne jak hd800 czy beyerdynamiki, ale jest jak najbardziej w porządku


THE SOUND
Chciałbym zaznaczyć, że moja para hifimanów ma założone pady od hm5, które brzmienia w tym przypadku nie zmieniają, lecz korzystam również z customowego kabelka OCC od Miłosza, w torze zbalansowanym.


Do testów użyłem:

DAC : NAD M51, Musical Fidelity M1DAC
AMP : Little Dot MK VI+, Musical Fidelity M1HPA
Słuchawki : Sennheiser HD800, Hifiman HE5LE (modowane), Beyerdynamic T1
Hifiman HE-500 to trudne do oceny słuchawki, ponieważ ciężko uzyskać na nich typowo ambitny odsłuch, doszukując się kolejnych składowych brzmienia. Od razu powiem, że najbardziej rzucającą się w uszy cechą tych słuchawek, jest muzykalność. Słuchawki dają olbrzymią frajdę z odsłuchów, sprawdzą się w każdym typie muzyki, zarówno przy dobrych jak i przy tych gorszych realizacjach.
Ale po kolei...
Dół jest zarysowany grubą linią, jest go w odpowiedniej ilości, w żadnym wypadku nie dominuje nad resztą, ale jest bardzo obecny, obszerny i duży. Jest podobny do tego z Audeze, nasycony, gęsty i masywny, a przy tym jest dobrze kontrolowany, schodzi bardzo nisko i ma świetny impakt. Dobrze różnicuje basowe instrumenty, dając dobry wgląd w poszczególne faktury i barwy. Jest to niewątpliwie bardzo mocny punkt, ale nie najmocniejszy, bo tym jest...
Średnica. Co tu dużo mówić, płaska jak stół, bez absolutnie żadnych dołków ani peaków, a przy tej całej neutralności jest świetnie nasycona, wypełniona i intymna, typowo ortodynamiczna. Męskie wokale mają dużo masy, gitary są nasycone i pełne. Brzmienie średnicy jest bardzo naturalne i pełne, absolutnie nie ma tutaj odchudzenia lub wyostrzenia, tylko analogowy, gładki i bardzo wyrafinowany dźwięk, który buduje niezwykle muzykalny i przyjemny klimat. Na średnicy dzieje się bardzo dużo, lecz nie jest ona taka detaliczna jak we flagowych dynamikach. Niewątpliwie to są słuchawki do przyjemnego odsłuchu naszej ulubionej muzyki, nie patrząc na to jak jest zrealizowana,  aniżeli do monitorowania - do tego przydałoby się więcej detalu, którego aż tyle tutaj nie usłyszymy.
Całość dopełniona jest górą, która jest łagodna i absolutnie nie kująca. Nie jest ani jasna, ani ciemna, ma odpowiednie rozciągnięcie. Rozdzielczość jest na wysokim poziomie, nic się nie zlewa, wszystko jest dobrze kontrolowane, a separacja jest bardzo dobra. Góra ma lekko złotą barwę, podobną do tej z T1, sprawia ona przez to wrażenie lekko ciepłej i szlachetnej. Nie uświadczy się tutaj latających żyletek, czy też koca, jest tak jak powinno być, jedyne czego jej brakuje to trochę lekkości i detalu, ale to by się kłóciło z ogólnym charakterem samych słuchawek.

Scenicznie he-500 prezentują się dobrze, jest to granie przyzwoicie szerokie i głębokie, chociaż tutaj na pewno nie zbliżają się nawet do hd800. Źródła pozorne są bardzo duże, dobrze zarysowane, holografia jest bardzo dobra, a separacja na najwyższym poziomie. Ponownie, brakuje trochę lekkości i zwiewności, ale w zamian mamy czarne tło, dobrze poukładaną scenę oraz intymny klimat. Niewątpliwie są one bardziej przestrzenne niż ich bezpośredni konkurent od Audeze - LCD2, z resztą, he-500 całościowo odebrałem jako połączenie Lcd2/3 i najlepszych dynamików.

 Hifimany HE-500 to świetne słuchawki, tworzące bardzo muzykalny i spójny przekaz, z dużą dozą naturalności i bez śladu wyostrzenia albo zamulenia. Idealne nauszniki do słuchania słabszych realizacji, bo wiele wybaczają, a ich gładkość i nasycenie powodują częsty uśmiech na twarzy. Słuchawki jakby próbowały wykrzyczeć "wszystko dla muzyki!", i myślę że jest to idealne określenie na to, jak grają. Bez ściemy, bez prób bycia czymś więcej, niż typowo relaksacyjne i przyjemne w odbiorze słuchawki.



Jeżeli szukacie słuchawek dających mnóstwo frajdy z odsłuchów, o naturalnym, energicznym i pełnym dźwięku, które nadadzą się do każdego typu muzyki, nie robiących tego kosztem naturalności i rozdzielczości dźwięku, to nie przychodzi mi do głowy lepszy kandydat, niż hifiman he-500.

Za wypożyczenie słuchawek gorąco dziękuje Comptonowi, a za zakup mojej pary dziękuje Kuropowi z wrocławskiego oddziału mp3store.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz