Simaudio założone zostało w roku 1980 w Kanadzie, słynie ze swoich urządzeń stereo oraz konkretnie określonej filozofii brzmienia (gładkiego, ciepłego i analogowego). W czwartym kwartale br. ma wejść na rynek referencyjny wzmacniacz słuchawkowy tej firmy - na pewno pojawi się stosowny wpis, jak tylko dostanę go do testów, co prawdopodobnie będzie miało miejsce przed oficjalną polską premierą.
Dzisiejszym tematem będzie jednak urządzenie
Moon 650D, przetwornik + transport w jednym, wyceniony na zawrotne 35 tysięcy
polskich złotówek. W tym momencie mógłbym skończyć, jako iż cena jest bardzo
wysoka i ciężko w jakikolwiek sposób rozmawiać o jej stosowności lub opłacalności,
ale pragnę lekko przymknąć oko na ten mały "szczególik" i podejdę do urządzenia
tak samo jak podszedłbym do przetwornika za 2000 zł. Z urządzeniami
Simaudio obcuję na co dzień i wiem, że zawsze
można się po nich spodziewać na prawdę dużo, ale jak będzie w tym przypadku? Przejdźmy do opisu naszego bohatera.
BUDOWA
Moon 650D jest bardzo słusznych (albo i nie do
końca) rozmiarów, DAC może delikatnie zasugerować nam wymianę stolika na sprzęt
- na moim mieści się na styk. Wykonanie jest wzorowe, użyte materiały są bardzo wysokiej jakości, całość jest świetnie
spasowana, sprawia fenomenalne wrażenie, a waga
jest adekwatna do rozmiaru (16kg). Przetwornik jest w pełni zbalansowany,
posiada wejścia usb, coaxial oraz optyczne, ze wszystkich obsługując pełne
24/192. Na pokładzie znajduje się też transport, umożliwiający czytanie płyt cd
(niestety - Super Audio CD nie jest wspierane, tak samo jak dsd, co przy tej
cenie jest sporym rozczarowaniem).
Konfiguracja usb przebiegła z problemami,
ponieważ po niedawnej aktualizacji oficjalnej strony Simaudio, sekcja download
jest jeszcze niedostępna, a sterowniki same się nie instalują. Całe szczęście
producent odpisał mi w ciągu 10 (!!!) minut podając linka do bezpośredniego
pobrania potrzebnych driverów, z przeprosinami za problem, brawo!
No dobrze, wszystko gotowe, DAC wykryty w
komputerze, lampy we wzmaku nagrzane, czas podłączyć zabawki...
DŹWIĘK
Przy testach Moona 650D użyłem:
Okablowanie: Nordost blue heaven usb, Nordost
Heimdall XLR, Nordost Red Dawn XLR
DAC : Musical Fidelity M1DAC, NAD M51
AMP : LittleDot MK VI+, Musical Fidelity M1HPA,
Devialet 120, Gryphon Atilla
Słuchawki: Sennheiser HD800, Audeze LCD-XC,
Hifiman HE-500
Kolumny: ProAc D20R, B&W 804D, Vienna
Acoustics Mozart Grand
Nie zamierzam się zastanawiać, czy Moon 650D jest wart swojej ceny, czy chociażby jej połowy
i czy zakup tego urządzenia jest w jakikolwiek sposób racjonalny, czy opłacalny, zamierzam jednak na trzeźwo opisać, jak on
brzmi, a ująć mogę to jednym słowem: zjawiskowo.
Urządzenie oferuje absolutnie referencyjny
poziom ogólny, dając nam poczucie absolutnego realizmu i niesamowitej uchwytności
dźwięku, podając nam przekaz fantastycznie nasycony w całym zakresie,
perfekcyjnie odwzorowany barwowo i o bardzo szlachetnej manierze. Ale żeby nie
zasypać was bełkotem, zróbmy to po bożemu.
Bas reprezentuje wszystkie cechy, które
chcielibyśmy otrzymać od źródła - jest nasycony, gęsty, potężny, kontrolowany i
niespotykanie bogaty. Ilość faktur i barw w tym zakresie jest nieskończona, bas
schodzi niesłychanie nisko, jest bardzo rozdzielczy i zróżnicowany, potrafi
prawidłowo oddać realizm w sposób, którego jeszcze w życiu nie słyszałem, a
wszystko to robi z olbrzymią łatwością i w sposób niewymuszony. Pokłony.
Średnica jest na pierwszym planie, wyjątkowo
bogata w uczucia i budująca piękne przedstawienie. Pasmo od pierwszych chwil czaruje niebywałą naturalnością
oddania barw instrumentów oraz wokali, podając nam je w sposób bardzo
wyrafinowany i szlachetny. Nie usłyszycie tutaj agresywnego i sztucznego wyciągnięcia
wokali do przodu, zajmują one dokładnie to miejsce, które powinny. Ilość
szczegółów na średnicy jest nieskończona - podając nam wszystko, co znajduje się w materiale, robiąc to w sposób nienatarczywy i
niemęczący.
Góra jest w pełni kontrolowana, obłędnie
rozdzielcza i bardzo naturalna, nie ma tu absolutnie żadnego podkolorowania.
Akurat w moim przypadku jest to lekki minus, bo lubię lekkie
"ozłocenie" górnych rejestrów, co dawały mi np. recablowane kablem
Forza Audioworks Claire Beyerdynamiki T1, ale nie zamierzam pełnej naturalności
tego pasma uznać za minus, ponieważ nie ma tu miejsca na moje prywatne
preferencje. Talerze nigdy się nie zlewają, góra idzie niebywale wysoko, nie
jest nigdy ostra i natarczywa, podawana jest z wyjątkową dostojnością i
szlachetnością. Nie uświadczymy na górze absolutnie żadnego cyfrowego nalotu,
jest ona perfekcyjnie zróżnicowana, potrafi być bardzo selektywna i wręcz
szorstka, aby zaraz uderzyć w nas piękną gładkością i plastycznością, pokazując
w idealny sposób to, jak została nagrana. W tym zakresie dzieje się bardzo dużo,
a poziom szczegółów jest perfekcyjny, podając nam wszystkie informacje jak na
tacy.
Sposób kreowania przestrzeni jest w Moonie wyjątkowy,
żaden przetwornik nie dał mi tak dokładnie zarysowanych instrumentów i
przestrzeni, w której zostały umieszczone. Zarówno na słuchawkach,
jak i na kolumnach, możemy określić wielkość studia nagraniowego, w którym dany utwór był nagrywany (o ile realizacja sama w sobie na to
pozwala).
Najmocniejszą stroną przetwornika od
Kanadyjczyków jest uchwytność dźwięku, każdy najmniejszy szczegół jest
niesamowicie nasycony i realny. Zamykając
oczy mamy wrażenie, że możemy
dotknąć dźwięku, źródła pozorne są pokaźnych rozmiarów a sposób wybrzmiewania
wokali oraz wszystkich instrumentów jest piorunujący, dając nam fantastyczne
uczucie obcowania z muzyką na żywo. Wszystko w przestrzeni ma swój określony
rozmiar i kształt, a nasycenie całego pasma daje nam niespotykany dotąd poziom
realizmu. Mamy wrażenie jakby muzycy wyszli do nas z szafy i grali w sposób tak
uchwytny, że zapominamy iż dźwięk dopływający do naszych uszu nie jest rzeczywiście
grany na żywo.
Moon 650D to niebywale naturalny przetwornik,
potrafiący podnieść klasę całego zestawu, dodać nam dużej nuty realizmu i
namacalności dźwięku, robiąc to z kunsztem i szlachetnością godną podziwu. Co
tu dużo mówić, referencja w pełnym tego słowa znaczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz