No i smutny, po takich rozważaniach doszedłem do wniosku, że moje cud-haj-faj graty, to jak rzucanie pereł przed wieprze (zbieżność wag przypadkowa). No i pod naciskiem jednego młodego kolegi (pozdrawiam Michała), postanowiłem zamienić swojego HM-901, na tańszy odpowiednik ze stajni HiFiMAN'a, model HM-802. Skoro nie mam prawa słyszeć genialnej jakości HM-901, i tak naprawdę tylko mi się wydaje, to niechże wydaje mi się za mniejsze pieniądze. Rozsądne podejście jak na idioto-zboczeńca. Zgodziłem się zatem i tak, zostałem właścicielem tytułowego urządzenia.
Normalnie w tym miejscu należało by opisać, w jakim pocie czoła inżynierowie z HiFiMAN pracowali nad stworzeniem godnego następcy HM-801, jak to walczyli z przeciwnościami losu, szukali właściwych materiałów na ośnieżonych szczytach Tybetu. Wszystkie te heroiczne wysiłki, mające na celu stworzenie urządzenia równie dobrego co HM-901, jednak dla kolektywu wiernych fanów z jedną nerką mniej, bez możliwości oddania któregokolwiek z pozostałych im narządów. Nie opiszę tych wysiłków, bo mam wrażenie, że HM-802 powstał jako luka w cenniku, ewentualnie jako próba znalezienia zastosowania dla wiadra części, jakie zostały po testach prototypów HM-901. I jako taki nie powinien się nazywać HM-802 a raczej HM-450,5. No ale nie nazwa jest tutaj naważniejsza. Ważne jest jaki jest efekt ciężkiego wieczora z dwoma kratami browara w dziale R&D w HiFiMANie.
Najważniejsza informacja dla wszystkich miłośników Madejowego Łoża i Sandałów Fakira. Od strony obsługi HFM nic nie zmienił. Wszystkie Wasze ulubione funkcje i guziki pozostały na miejscu i w gotowości do psucia humoru z korzystania z DAPa. Nie zmieniła się również jego waga. Nadal bez konieczności odwiedzania kaletnika możemy sobie wybijać dziury w plecakach. No i chyba najważniejsze. HFM poszedł po rozum do głowy i wzorem nadgryzionego japka, zaczął tworzyć własne standardy interface'ów komunikacyjnych. W HM-901 zostało zastosowane złącze, niedostępne w cywilizowanym świecie. HM-802 ma dokładnie ten sam standard, co powoduje, że nasze kable i ładowarki od skrzypiących telefonów i innych DAPów, nadal pozostaną bezużyteczne. Soft i obsługa, wzorem HM-901, jest nadal genialnie bezużyteczna. Przy karcie 128GB dokopanie się do tego jednego, jedynego utworu na jaki mamy właśnie ochotę przypomina próbę wygrzebania dziurki w betonowej ścianie wykałaczką. Zanim skończymy, niechybnie zdechniemy z głodu. No dobra, koniec czepialstwa. Słuchamy.
W odsłuchach wykorzystałem:
- Słuchawki: Lime Ears LE3SW, Audeze LCD3, Sennheiser HD565Ovation
- DAP: HM-901, Sony NWZ-ZX1
- Wzmacniacz: FCL Balanced, Violectric V181
Pliki FLAC
HM-802 vs Lime Ears
HM-802 szumi, szumi dokładnie tak samo jak HM-901, co najprawdopodobniej wynika z zastosowanych kart wzmacniacza (te same co w HM-901). Nie jest to szum uporczywy. Raczej informacja, że urządzenie jest włączone. Po przesłuchaniu kilku testowych utworów mam pustkę w głowie. Opiszę więc różnice. HM-901 jest zdecydowanie głośniejszy. Te same ustawienia potencjometru i gaina, to różnica kilku decybeli. HM-901 gra też bardziej skondensowanym dźwiękiem, lepiej podkreślając niskie tony. Generowana scena w HM-901 jest wzorcowa, w HM-802, jest to jakby ta sama wersja, tylko podana z lekkiej odległości. Ale jest szerzej niż niż w HM-901. ZX1 daje znowu najlepsze wrażenie głębi sceny, generując dźwięki zarówno przed jak i za słuchaczem. HM-802 te same dźwięki, które w Walkmanie były za nami, podaje w jednej linii, ze środka głowy. ZX1 ma też najwyższą rozdzielczość z całej trójki. Jednak HM-802 ustępuje mu w tej materii naprawdę niewiele. HM-901 najwięcej ukrywa, stawiając na spójność przekazu. HM-802 pozwala na analizę. Chociaż nie jest analityczny. Nie pozostawia jednak wątpliwości, że jakościowo to ekstraklasa.
Całościowo ZX1 z CIEM jest najlepszy. Nie jest to różnica klas, ale jednak jest. Mimo to brzmienie HM-802 jest najbliższe moim upodobaniom. Jest zdecydowanie równiejszy od HM-901, bardziej neutralny. Mniej nastawiony na fun, bardziej na wierność przekazu. Widać lubię brzmienie generowane przez Wolfsony.
HM802 vs Audeze LCD3
HM-802, zupełnie jak i droższy brat, bez najmniejszego zająknięcia radzą sobie z LCD3. Wysterowanie, jak na DAP'a, jest bardzo dobre. Przy tym HM-802 dłużej wytrzymuje na baterii...ZX1 na maksimum swoich możliwości nagłaśnia LCD3 tak aby dało się ich słuchać w domu. W miejscu w którym Sony traci parę, HiFiMANY się dopiero rozpędzają (5 na HM-802 i 3,5 na 901). W obydwu przypadkach maksymalny poziom głośności przekracza próg bólu. Brzmienie Audeze z HM-802 jest bardzo przyjemne. Góra mniej cyfryzuje niż w przypadku HM-901. Jest bardziej rozdzielcza. Nie ma też nadmiernego eksponowania 200Hz. Brzmienie Audeze relaksuje, jak z dużego systemu. HM-901 lekko wycofuje średnicę, HM-802 już nie. HM-901 za to daje wrażenie większej dynamiki, kopa i energii w nagraniu. W nagraniu Daft Funk bas w HM-901 pulsuje, jest żywy, niesie. W HM-802 jest. Koniec. Za to góra w HM-802 jest po prostu lepsza.
HM-802 -> Vioelectric HPA v181/FCL vs HD565 / Audeze LCD3
Podłączenie HM-802 do wzmacniacza daje spektakularne rezultaty. HM-901 gra bardziej niż poprawnie, jednak przepięcie się na "dużego DAC" jednoznacznie pokazuje, że HM-901 przez złącze liniowe po prostu jazgocze. Za to HM-802 w tej kategorii się objawia w pełnej krasie. Jako źródło, HM-802 jest zdecydowanie najlepszym wyborem. Dorównuje w tej kategorii AK120, jeśli go nawet nie przewyższa (ale nie jestem pewien bo piszę trochę z pamięci). Wzmacniacz podkręca dynamikę, nie tracąc na rozdzielczości. Słuchanie muzyki staje się bardzo intensywnym przeżyciem.
Zmiana HM-901 na HM-802 w moim przypadku okazała się strzałem w 10tkę. Wprawdzie zamieniłem DAP kompletnego (no może poza walorami obsługowymi) na DAPa kompromisowego, jednak w moim konkretnym przypadku, kiedy najważniejsze dla mnie, aby z odtwarzanego materiału wyciągnąć maksimum rozdzielczości, dociążenie i dynamika stoją na drugim planie. Fakt, HM-901 sprawia wrażenie dojrzalszego dźwiękowo i jest bezsprzecznie najlepiej grającym DAPem z jakim miałem do czynienia. HM-802 jest jednak urządzeniem idealnie skrojonym pod moje wymagania. Dźwiękowo oczywiście, bo obsługowo, do pięt ZX1nce nie dorasta. Zupełnie jak "większy" brat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz