poniedziałek, 12 stycznia 2015

Cena szczęścia? Crystal Cable Portable dla Astell & Kern


No i doczekaliśmy się. W koło marki Astell&Kern, zupełnie jak na wałbrzyskiej specjalnej strefie ekonomicznej, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać nowe potęgi. Jak wiemy iriver, aby zerwać z dotychczasowym wizerunkiem firmy dla biedaków, powołał do życia markę Astell&Kern, która ma kojarzyć się z dobrobytem i luksusem. Po tą marką najpierw wyprodukował kilka odtwarzaczy, poczynając od świetnych AK100 i AK120 na niedorzecznie drogim AK240, póki co kończąc. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że wystarczy im rola producenta DAPów dla upiornie bogatych miłośników empeczy. Najpierw kooperacja z Beyerdynamic, a teraz, jako że plebejskie kable są niewłaściwe do podłączania, mamy kolejną już kooperację, tym razem z Crystal Cables. O ile Beyerdynamic był do tej pory kojarzony raczej z sensownie wycenianym sprzętem, o tyle Crystal Cables, to firma już z włąściwej półki cenowej. Pierwsze z brzegu IC RCA do systemów audio od Crystal Cables to kwota prawie 500$ za 1m kabelki i 950$ za 2m. Tiaaa, cena zaiste godna koreańskiego miszcza. Nie są to wprawdzie najdroższe kable jakie w życiu widziałem. Jednak w roli poprawiacza nastroju w systemach audio sprawdzają się świetnie. No i teraz mamy specjalnie przygotowany, cud kabelek pomagający podłączyć naszego cud DAP od AK do wzmacniacza, tak aby żadne nutki nie uciekły przez izolację.





Nie miałbym w sumie nic przeciwko dobrej jakości kabelkowi, który umożliwi wyciągnięcie maksimum z zestawu DAP od AK + wzmacniacz. Problem jednak w tym, że w przypadku kabelka PEF16 klient jest nie tylko nabijany w butelkę. Jest też w sposób wręcz okrutny penetrowany analnie. Kabelek kosztujący prawie 200$ powinien być bez zarzutu. zarówno od strony dźwiękowej jak i konstrukcyjnej. Tutaj natomiast mamy 3 tony marketingowego bełkotu i wtyki REAN NYS-231B, które nawet nie próbują być maskowane. Do tego kabelek z czystego srebra. Przepraszam z Ultra high purity Silver / Gold solid core conductor. Znaczy mamy srebrny/złoty przewód typu solid core. Sam producent nie wie jaki to przewód akurat nam się trafi, więc proponuje srebro/złoto w broszurze. Nie ma żadnej informacji o tym co to tak naprawdę jest i dlaczego 5cm kosztuje takie pieniądze. No nic. po raz kolejny zostawmy rozważania na temat opłacalności produktu w martwym punkcie. Zabierzmy się za słuchanie.


Miałem do dyspozycji AK120 MK2, FIIO X5, wzmacniacz FIIO E12DIY w konfiguracji opisanej tutaj , iBasso T5, Little Bear B1. Do posłuchania różnic wybrałem słuchawki od Lime Ears, CustomArt i AK T5p. Jako sprzęt (kabelki do porównania) użyłem: FIIO L16, FIIO L8, kabelka własnej produkcji opartego o tzw. "Ruska" (srebrna linka używana w okablowaniu jakichś radziecki śmikopterów czy co tam...). I muszę przyznać, że taki L8 odpadł na samym początku. Niby wszystko z nim w porządku, ale jednak cała reszta kabelków dostarczała sygnał lepszej jakości. Na L8 wszystko było pod lekkim kocykiem. Ale co do reszty, to sprawa pozostała otwarta. Na Rusku tonalnie było dokładnie tak samo jak na L16 i PEF16. Była za to lepsza głębia i holografia sceny. I to w sumie koniec różnic. Ponieważ, jakbym się nie starał, nie byłem w stanie odróżnić L16 od PEF16. Na zdjęciu powyżej macie obydwa kabelki, więc porównania możecie dokonać sami. Kabel L16 od FIIO to też nie jakiś tam hipermarketowy mierniak. To kabelek oparty na przewodzie Oyaide PCOCC-A od Furukawy. Solidny zawodnik, nie ma co. I w sumie jest tylko jedna dziwna sprawa. FIIO L16 kosztuje 29.99 $ na amazonie



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz