Po lekkim tuningu przelewu od Pawła, wygospodarowałem właściwie tylko tyle kasiorki, żeby za słuchawki zapłacić. Brakowało mi jednak wzmacniacza, brakowało mi też na niego kasiory...Początkowo postanowiłem wystrugać coś samodzielnie, ale tutaj los okazał się łaskawy na tyle, że kol. Baele miał akurat energizer do sprzedania, i mógł na kasę poczekać akurat tyle ile potrzebowałem, aby się ogarnąć. Także na 3 dni przed świętami miałem już w domu nowy wzmacniacz, nowe słuchawki. Tiaaa...DAC tranzystorowy z którego korzystałem na AS porwał mi kolejny nowo poznany kolega. I tak w pocie czoła i w rekordowym czasie zmontowałem jeszcze nowy DAC. A po co ja o tym piszę? Ano, żebyście mieli świadomość, że zakup takiego sprzętu to nie tylko konieczność posiadania odpowiedniej gotówki. To również wiele problemów z poszukiwaniami właściwego egzemplarza, synergii, okablowania i wreszcie osób, które chcą się akurat swoich zabawek pozbywać. Zgranie w czasie tego wszystkiego w Polsce nie jest wcale takie proste, szczególnie w okresie świątecznym.
Początkowo słuchawki mnie nie zachwyciły. Oczywiście grały świetnie, ale nie była to w żadnym wypadku klasa świetności SR-007 Mk1. Ot poprawne granie z górnej półki i tyle. Częściowo winę za to ponosił lekko już wiekowy SRM-717, który z konieczności trafił na warsztat. Prawdą jest co piszą - we wzmacniaczach Staxa panują zbyt wysokie temperatury, żeby kondensatory wytrzymały dłuższy czas, a więc wymiana całej masy kondensatorów, do tego pełne czyszczenie i wymiana kilku elementów aktywnych (bo tak mi wychodziło, że trzeba) i wzmacniacz odrodził się jak Fenix. SR-009 zaczynały pokazywać klasę. W międzyczasie zostałem poproszony o przywrócenie do życia słuchawek Lambda Pro, zmęczonych życiem i wiekiem. Te okazały się być bardzo ciężkim przeciwnikiem dla SR-009, głównie w aspektach sceniczno prezentacyjnych. Zadziwiające było dla mnie, że balans tonalnych obydwu par słuchawek był prawie identyczny, chociaż zapamiętałem Lambdy jako raczej jasne słuchawki. SRM-717 wbił im naprawdę spore porcje basu w membrany.
Po tym porównaniu postanowiłem, że jednak siądę i wystrugam sobie wzmacniacz, który pokaże, że 009tki są słuchawkami wybitnymi, tylko są po prostu trudne do napędzenia. Tak, dokładnie takie mam wrażenie, że im słuchawki wyższych lotów, tym ciężej z nich wydobyć ten właściwy dla nich najlepszy możliwy dźwięk. One po prostu grają dokładnie tak jak najsłabszy element zestawu. Lambdy Pro są przy tym słuchawkami genialnymi, bo o ile zmiana toru powoduje zawsze diametralną zmianę, to jednak zawsze grają świetnie. Zmienia się ich charakter, ale nigdy jakość dźwięku. W przypadku 009 słaby tor, to słaba jakość dźwięku. Baaa nawet dobry tor nie oznacza toru dobrego dla 9tek. Synergii poszukać trzeba i basta. I tak przez cudze nieszczęście, a moje niebywałe szczęście, stałem się posiadaczem wzmacniacza Dubiel Acoustic - Eurydice. Dzięki temu, że wzmacniacz jest już u mnie, mogę wreszcie z czystym sumieniem dokończyć pisanie o flagowcu Staxa.
Zatem jak grają rzeczone Staxy? Czy są to faktycznie najlepsze obecnie produkowane słuchawki na świecie? Na tak zadane pytanie z radością odpowiadam: Tak. A czy są to najlepsze słuchawki na świecie? No niestety nie, bo znam przynajmniej jeszcze jeden model Sennheisera, który gra lepiej. Ale poza nimi, tak. To są drugie najlepsze słuchawki na świecie. Czymże więc charakteryzują się drugie najlepsze słuchawki na świecie i w czym są lepsze od poprzednich, czyli SR-007 Mk1.
Stax SR-009 vs Stax SR-007 Mk1
Staxy 009 mają najwierniejszy, nie boję się nawet napisać najlepszy balans tonalny (pomijam Orpheusze i Omegi MK1, bo ciężko pisać o słuchawkach których słuchało naprawdę nie wiele osób). Jest on po prostu idealny. Nic nie jest za wysoko, nic nie jest za nisko, niczego nie brakuje ani nie jest za dużo. Przy tym jest to tak naturalne, że człowiek przestaje zwracać na to uwagę. W prawdzie w przypadku podłączania SR-009 do SRM-717 sybilanty zbliżały się niebezpiecznie do granicy ostrości. W przypadku Eurydice nic takiego nie ma miejsca. Jest po prostu idealnie.
SR-007 Mk1 grają dookoła słuchacza, stawiając na prezentację sferyczną, SR-009 generują stożek dźwięku z wierzchołkiem niedaleko za plecami słuchacza. Tutaj już co kto lubi. Natomiast holografia i przestrzeń w obydwu przypadkach robi niesamowite wrażenie. I znowu na SRM-717 jest trochę bardziej płasko, mniej wyczuwalna jest odległość pomiędzy źródłami dźwięku. Eurydice, jak należało przypuszczać, wchodzi i robi z tym porządek. Oderwanie źródeł dźwięku od membran to mistrzostwo świata w wykonaniu obydwu par słuchawek. I nie jest to wrażenie, które łatwo mi opisać. Za to na pewno niezwykle łatwo to usłyszeć. Po prostu ta inność prezentacji, a przy tym naturalność rzuca się w uszy od razu. Nie wiem czy również osobom nieosłuchanym, ale mnie na pewno. Żona moja jest słabym materiałem badawczym, bo słyszy to o co ją pytam :)
Jest to moje 3cie zejście z modelem SR-009. Poprzednie 2 zakończyły się fatalnie, powodując moje zniechęcenie do tej technologii. Dzisiaj wiem, że tor jaki był przed słuchawkami po prostu zabijał przyjemność słuchania. Dlatego niesamowicie ważne jest aby przed decyzją o ewentualnym posiadaniu tych słuchawek posłuchać ich, ale nie w swoim torze, tylko w zestawach specjalnie pod nie przygotowanych. Pokazują wtedy gdzie jest miejsce pozostałych konstrukcji. Fakt nie są to tanie rozwiązania. Ale jeśli jako punkt odniesienia weźmiemy zestawy głośnikowe, to cena okazuję się być w przedziale dla tzw. Bidy Całkowitej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz