niedziela, 31 stycznia 2016

xDuoo DX-05

Przygód z xDuoo ciąg dalszy. Przyszedł czas microkombo z chińskiej stajnie - XD-05. Ja, odkąd zobaczyłem zdjęcia, po prostu musiałem się przekonać co to za on, ten XD-05. W sumie, jakby ktoś go napompował i doprowadził do sensownych (nie kieszonkowych wymiarów) to z tym designem byłby to całkiem ciekawy klocek. A tak, jest to ciekawy klocuszek :). Niby chciałbym szybko przejść do opisu brzmienia, bo mnie korci, trzeba chyba jednak o nim trochę poopowiadać.


Urządzenie jest małe ciałem, ale wielkie duchem. Przynajmniej tak by chciało się napisać. W środku przecież mamy najnowszą kość AMK4490, która siedzi choćby w posiadanym przeze mnie i-DAC6. Mamy Xmos XS1, obsługujący DSD, mamy wreszcie dwustopniowy wzmacniacz. To wszystko pracuje przy zasilaniu symetrycznym +/-9V. Jak się czyta specyfikację to można placków na twarzy dostać, takie to wszystko piękne i dobre. Do tego 3 poziomy podbicia Gain, 2 poziomy podbicia basu, 500mW na wyjściu (taki Teac ma raptem 250mW - słabosz i tyle) no i obsługa od 32 do 300 Ohm. Wspomnę jeszcze, że urządzenie umożliwia włączenie jednego z 4rech fabrycznych filtrów sprzętowych kości DAC.
Oglądając zdjęcia doszedłem do wniosku, że w trakcie projektowania urządzenia, główny projektant (ewentualnie ostatni rozsądny osobnik) poszedł na chorobowe i dzieła dokończył jakiś jego pomagier lub ewentualnie sprzątaczka. Urządzenie wygląda świetnie, wygląda na przemyślane, aż nie dojdziemy do gniazda USB zamontowanego z tyłu. Jest to męski wtyk typu A. Tak, pełnowymiarowy wtyk zrobiony w formie gniazda. Dzieło szaleńca lub efekt stanów magazynowych. Ogólnie jednak masakra. Ponieważ to gniazdo służy do połączenia urządzenia z komputerem. Tak, można by użyć dowolnego gniazda, a tu mamy taki bohomaz, że aż z tych placków na twarzy porobiły się pryszcze i zaczęły ropieć. Obok mamy gniazdo microUSB, które jednak służy tylko do ładowania. Znaczy gniazda były na magazynie, ale nie, po co? Najlepiej wziąć coś czego do tej pory świat nie używał w tym celu. Normalnie masara.
Kolejny dowód na pomroczność jasną projektantów to duże gniazdo Jack jako wyjście i silikonowe opaski do łączenia urządzenia w kanapkę. Po pierwsze, urządzenie nie działa w trybie AndroidDAC(mnie z S6 nie udało się tego osiągnąć), pozostaje więc tylko funkcjonalność Line In, po drugie skoro jest mobile, to po kiego czorta mu gniazdo 6,3mm. Żeby nieszczęśnik, który dał się nabrać na wygląd musiał używać jeszcze przejściówek? Aaa, żeby nie było, z tyłu mamy same miniJacki. Znaczy znowu były na magazynie, ale widać wyszli, bo z tyłu 2 a z przodu żadnego. Mamy więc jasny obraz urządzenia. Robione było albo na imprezie firmowej z dużym udziałem napoi wyskokowych, albo powstało w wyniku burzy mózgów, gdzie akceptowano wszystkie (nawet te idiotyczne) pomysły. "Tak Jin, nie ma problemu, zamontujemy mu wtyczkę w formie gniazda, będzie stylowo."
Jak już znalazłem właściwą przejściówkę, zabrałem się za słuchanie. Po raz pierwszy jednak, musiałem dobrać się do zestawu fabrycznych kabli, ponieważ przedłużacze USB zabrali mi Niemcy, jak uciekali z Wrocławia w 45 r. Na szczęście, XD-05 korzysta z w miarę standardowego Xmosa i został rozpoznany przez sterowniki, które mam w systemie. Dzięki temu mogłem rozpocząć zabawę od posłuchania go w torze stacjonarnym. Znaczy ze stacjonarnymi słuchawkami. Na pierwszy ogień poszły T90. W trybie low gain, low bas nie brakowało głośności, było bardzo jasno i analitycznie, nie cięło usząt. chociaż kilka razy ostrość pojawiła się niebezpiecznie blisko. Przekroczenie granicy nie nastąpiło. Góra jednak zdominowała cały przekaz, brakowało mi masy i argumentów siły w przekazie. Miałem idealne kontury i prawie żadnego wypełnienia. Podbicie basu poprawiło trochę sytuację. Dalej było jasno i analitycznie, ale już nie chudo. Całość dawała radę. Oczywiście w tym połączeniu scena to ideał każdego holografoluba. Wszystko idealnie poukładane, odseparowane od siebie z tonami powietrza pomiędzy źródłami. I tylko ten nadmiar góry, który dość często (z racji ilości) tracił na rozdzielczości.
Skoro było tak jasno z T90, to może Meze99 tutaj byłyby kompanem? No ale Meze mają przecież tylko małe jacki, więc pewnie nie nadają się do tego malucha? A tu zaskoczenie. Bo podłączone do XD-05 Meze zaśpiewały. Brzmienie jest bardzo spójne. Nie ma żadnych nieprzyjemnych dołków, bas, nawet w bardzo basowych kawałkach nie wylewa się ze słuchawek, jest sprężysty i świetnie kontrolowany. Na wyższych poziomach gain słyszalny jest szum własny urządzenia, jednak najniższy poziom podbicia i już powyżej godz. 12 zaczyna być nieprzyjemnie głośno. Wokale są delikatnie stępione i suche, ale nie przeszkadza to za bardzo (no chyba, że ktoś jest na to uczulony, ja nie). Bardzo szczegółowa góra, chociaż czasami zbyt obszerna (momentami miałem wrażenie, że jednak wychodzi przed szereg). Muszę z radością przyznać, że to w sumie najfajniejsze połączenie Meze z czymkolwiek. Wszelkie użytkowe problemy naprawdę stają się nie ważne kiedy dorwiemy się do takiej synergii. 
I trochę tak naprawdę szkoda mi, że XD-05 nie udało się uruchomić w trybie AndroidDAC, ponieważ w roli wzmacniacza nie sprawdza się już tak dobrze. Dudnienia ani przebasowienia nie odczułem, jest w tym rozwiązaniu za dużo cyfrowego nalotu na dźwięk. Góra raziła mnie najbardziej, jakby była sztucznie podciągnięta. Cała reszta bardzo mi pasuje. W roli biurkowego kombo do pracy urządzenie idealne. Za 880 pln warte rozważenia. I nie ma się co sugerować wielkością. To jest pełnoprawny duży klocek, ot w małym ciałku. No i na kanapkę nadaje się jak świnia na wyścigowca. Zdecydowanie przenośny ale stacjonarny klocek. Grający analitycznie i chłodno. Do parowania z ciepłymi słuchawkami.

Sprzęt do recenzji użyczony przez Audio Heaven. Dziękuję.

Ps. Wyświetlacz jest obłędny. Serio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz