Kiedyś miałem podobnej konstrukcji kombo Trends TPA-03 (abo podobnie, bo już nie pamiętam). Grało pięknie, ale dość szybko brakowało mu pary. Na TP-01 popatrzyłem więc z nadzieją, że może tym razem Chińczycy popełnili sprzęt lampowy który nie złapie zadyszki przy tylko trochę trudniejszych słuchawkach. W ogóle poza Cayin HA-1A nie miałem chińskiego wzmacniacza lampowego, który się nie przesterowywał od patrzenia. Koledzy opowiadali, że jest jeszcze Little Dot, ale nie macałem to nie wierzę.
TP-01 zbudowane jest z aluminium, jest dość małe i tak naprawdę to chyba już wszystko. No bo co można napisać o urządzeniu, które zostało dobrze zrobione? Że ma pstryczek elektryczek? że od tyłu nie prezentuje się tak powabnie jak od przodu? Czy, że gałka potencjometru chodzi płynnie,i że jest ładnie zaprojektowana? Użytkowo nie widzę wad. Po prostu. Za to elektrycznie jest się już do czego przyczepić. Kombo łapie lekki efekt mikrofonowy od lampy, mój egzemplarz delikatnie szumiał w prawym kanale na A700x, a przy włączaniu i wyłączaniu jest dość mocny strzał w słuchawkach (radziłbym ściszać przed wyłączeniem i włączeniem). Niby jest opóźniony start i przekaźnik zabezpieczający, ale jednak coś tam nie do końca spasowane. Dużym zaskoczeniem jest relatywnie niska temperatura pracy wzmacniacza. Wszystkie chińskie produkty lampowe przyzwyczaiły mnie do piekielnych temperatur, a tutaj jest raczej umiarkowanie ciepło. Obietnice wielkiej mocy też nie są bez pokrycia. HD650 spokojnie przy godz.9 osiągały głośność i wysterowanie pozwalające na bardzo przyjemne słuchanie. Na 11 było już za głośno.
Brzmieniowo TA-01 jest bardzo dobry. Ma ten lampowy charakter, taką gładkość i naturalność którą lampa wprowadza. Nie ma wprawdzie jakoś przesadnie rozciągniętego basu, z zejściem też przesadnie dobrze nie jest, za to od 80Hz dalej jest naprawdę dobrze. Mocny i wyraźny kick bas, nie za mocno nasycona średnica, bogata i bardzo przejrzysta, chociaż ciepła i słodka. Delikatny piaseczek na przełomie średnicy i góry, dobry akcent w zakresie sybilantów i bardzo rozdzielcza góra. Tonalnie TA-01 świetnie się uzupełniał z A700x, wyrównując ich braki, dając bardzo ciekawe i atrakcyjne połączenie. Wokale są delikatnie odsunięte od słuchacza, chociaż cała średnica jest mocno zaakcentowana (jak to w lampowcu). Gitary mają moc i mięcho właściwe dla takiego setupu. I tylko lekkie odchudzenie niskich męskich wokali przeszkadza. Scenicznie nie ma może rewelacji, ale tragedii też nie uświadczycie. Jest głębiej niż szerzej, pozycjonowanie jest poprawne, separacja również (coś jak scena klubowa bardziej niż filharmoniczna), dźwięk napływa do nas raczej od frontu niż zewsząd. Brak efektów cyfryzacji nagrania i wszelkich tranzystorowych "nalotów" na dźwięk jest tutaj miłym zaskoczeniem (bo w tej klasie cenowej rzadko spotykanym)
xDuoo TA-01 to bardzo udane kombo biurkowe. Dobry towarzysz codziennych odsłuchów w biurze czy przy komputerze. Nada się również jako sprzęt podróżno-hotelowy. Zapewnia więcej niż przyzwoitą jakość dźwięku, Spokojnie może służyć do napędzenia nawet wymagających prądu słuchawek. Satysfakcjonujący dźwięk osiągnąłem nawet na K1000. Tak, urządzenie gubiło się i przesterowało już od połowy skali, ale jednak mimo wszystko to spore osiągnięcie. W końcu K1000 to przeciwnik nie byle jaki.
Sprzęt wypożyczony dzięki uprzejmości Audio Heaven. Dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz