wtorek, 24 grudnia 2013

HiSound Studio 3rd Anniversary Edition - Mały zawodnik wagi ciężkiej.

Dzisiaj nie lada gratka, nowy odtwarzacz, segmentu Hi-Fi, produkcji chińskiej firmy HiSound Audio. Wszystko to dzięki firmie Sonus Mobile. Sprzęcicho wyceniane na 1399 PLN, pozycjonuje się pomiędzy DX50/FIIO X3 a iriver AK100. A jak jest w rzeczywistości?



StudioV, to już kolejna inkarnacja flagowego modelu HiSound Audio. Oznaczona opisem 3rd Anniversary, daje wrażenie, że dostaliśmy produkt limitowany, lub co najmniej wyjątkowy. Już opakowanie odróżnia go od konkurencji. Czarne, sporej wielkości, skórzane pudło, z białymi przeszyciami na krawędziach i aksamitnym podbiciem na spodzie, daje wrażenie luksusu. Iriver swojego, super luksusowego, uber hajendowego AK120, zapakował w kartonowe pudło, a wyceniany jest na 4,5kpln. No comment. Wewnątrz pudła znajdziemy odtwarzacz, zajmujący zaskakująco mało miejsca, papiery gwarancyjne, kabelek do synchronizacji (usb<->miniusb), ładowarkę sieciową z amerykańskimi końcówkami (?) i słuchawki, które opisywałem już przy okazji Nova-1, fatalne PAA-1. Wszystko to popakowane w osobne pudełeczka, bardzo eleganckie. Ja niestety nie doszukałem się futerału czy nawet jakiegoś woreczka, ot tak dla ochrony tego cacuszka przed rysami. 



Samo urządzenie zbudowane jest z jednego kawałka szczotkowanego aluminium, koloru chyba tytanowego (nigdy nie byłem z tego dobry). Na mnie zrobiło piorunujące wrażenie. Na górnej krawędzi urządzenia mamy wyjście słuchawkowe, przycisk reset(jakby coś kiedyś poszło całkowicie nie tak) i wejście Line IN, ponieważ StudioV potrafi pracować również jako wzmacniacz słuchawkowy. Na przedniej ściance znajduje się mini wyświetlacz i przyciski do sterowania urządzeniem. Na dolnej, dioda sygnalizująca pracę, druga sygnalizująca komunikację i ładowanie, gniazdo miniusb do ładowania i synchronizacji, oraz gniazdo microSD. Sama obsługa jest bardzo intuicyjna i od samego początku nie miałem z urządzeniem najmniejszych problemów. Podłączyłem StudioV do komputera, został wykryty jako pamięć przenośna, załadowałem pliki FLAC, całą swoją testową bibliotekę, odpiąłem i zabrałem się za słuchanie. Jedynie pliki 24bitowe spowodowały, że Studio V strajkował. A strajkował tak dobrze, że nie dało się ich uruchomić. Po prostu pomijał nagrania.



Od razu zdementuję plotki, jakoby urządzenie miało jakikolwiek problem z odczytywaniem plików - czego nie dostał to odtworzył. Tylko pliki 24bitowe spowodowały, że Studio V strajkował. A strajkował tak dobrze, że nie dało się ich uruchomić. Po prostu pomijał nagrania. Zasilanie plikami też nie powodowało problemów, podobnie jak podpięcie karty microSD. Jedynie prędkość zapisu była niska (około 2MB/s). Do testów wykorzystałem: Słuchawki Lime Ears LE3SW, Etymotic ER4S, AKG Q701, Denon AH-D7100, Hifiman HE5-LE, Odtwarzacz AK120 (jako źródło dla wzmacniacza), FCL jako wzmacniacz dla źródła, pliki FLAC i Wave. W żadnym z zastosowań nie miałem z urządzeniem najmniejszych problemów. 



Już po pierwszych taktach piosenek jakie pojawiły się w moich słuchawkach, miałem wątpliwość czy słucham AK120 czy StudioV. Na pierwszy rzut ucha brzmienie mają naprawdę podobne (albo ja znowu mam coś z uszami, ale specjalnie upewniałem się kilka razy). Wyszukiwanie różnic jest jak najbardziej możliwe, ale różnice te, nie powodują jakichś strasznych braków. HiSound Audio o swoim StudioV pisze, że jest to odtwarzacz, ze wzmacniaczem pracującym w pełnej klasie A. Do tego dzięki baterii ma możliwość pracy aż 80h (małym druczkiem napisane, że przy ustawieniu głośności na 3 w skali 30 stopniowej). Mnie udało się go rozładować po dokładnie 20h i głośności na 26. Wynik w tej klasie rewelacyjny. AK120 woła o karmienie już po 14-15h pracy w takich warunkach. Skoro klasa A to i mocy powinno być pod dostatkiem. I w sumie jest. Ale wcale nie jakoś super dużo. Wystarczające, żeby komfortowo nagłośnić Q701 czy ER4S, ale już dla HE-5LE za mało. Dużo za mało. AK120 w tej materii dysponuje chyba prawdziwą elektrownią atomową. Niestety HiSound nie podaje ani wartości impedancji wyjściowej wzmacniacza ani układu DAC w oparciu o który pracuje całe urządzenie. Szkoda, ale jeśli gra, to nie ma co roztrząsać.



Pierwszy kontakt dał wrażenie lekko odchudzonego dźwięku, szczególnie w przypadku LE3SW. Brakowało troszkę wypełnienia i mięcha. Jednak po dosłownie kilku godzinach, wrażenie to znikło. Podczas odsłuchów ciągle przełączałem się pomiędzy AK120 a 3rd Anniversary szukając różnic i na tej podstawie budowałem sobie "mapę" dźwięku dla Studio. 



Urządzenie należy do grupy neutralnych i naturalnie grających DAPów. Jest delikatnie jaśniej niż w AK120, minimalnie mniejsza scena (w przypadku bardzo szeroko nagranych utworów miałem wrażenie przesunięcia niektórych źródeł dosłownie o centymetry w kierunku środka sceny). Jest przy tym też delikatnie mniej rozdzielczy. Nie zauważyłem żadnego cyfrowego nalotu na dźwięk, nic co mogło by degradować jakość dźwięku. Góra była krystalicznie czysta, precyzyjna i rozdzielcza. Pięknie oddając marakasy czy delikatne trącanie talerzy perkusyjnych. Niuanse nie ginęły w otoczeniu innych dźwięków i były precyzyjnie przenoszone do słuchawek. Tak, wysokie zrobiły na mnie na prawdę bardzo dobre wrażenie. Tak samo średnie i niskie zresztą, w których nie brakowało kompletnie nic (było minimalnie jaśniej niż w przypadku AK120, ale różnica nie była słyszalna przy wszystkich utworach). Jedynie brak EQ, czy innej próby wpłynięcia na balans tonalny uznałbym tutaj na za wadę. Świetnie się bawiłem spędzając czas przy odsłuchach StudioV. 



Chciałbym cały test podsumować jakoś trafnie, uzasadnić różnice cenowe pomiędzy DX50/X3 od dołu a AK100 od góry. I wychodzi mi, że Studio V to takie trochę kompromisowe urządzenie. Z jednej strony mamy naprawdę świetną jakość reprodukcji dźwięku. Doskonałe warunki do napędzenia nawet dość wymagających słuchawek, obsługę kart microSD i najlepszy w tej klasie czas życia na baterii. Jakość dźwięku zdecydowanie lepsza niż w iBasso i FIIO, wydaje mi się nawet, że to klasa troszkę pomiędzy AK100 a AK120. Ma jednak sporo wad wynikających z bardzo prostego interface'u. Braki lekko uciążliwe w Kałachach, tutaj uciążliwe są mocno. Brak playlist, brak automatycznej zmiany katalogów, czy nawet czasami niezrozumiałe wracanie do głównego katalogu. Do tego podczas inicjalizacji karty, która odbywa się automatycznie przy każdym uruchomieniu urządzenia (aktualizacji bazy danych utworów), słyszałem wyraźny gwizd w słuchawkach. Nie ma go podczas odtwarzania muzyki czy między utworami, jednak jeśli HiSound aspiruje do wyższej klasy to takie coś też powinno być wyeliminowane. 



Brak jakiegokolwiek EQ też należy uznać za wadę. Niestety dzięki temu niektóre słuchawki od razu odpadają. Urządzenie wyłapuje i wyciąga też wady z nagrań, co nie ułatwia słuchania utworów słabiej zrealizowanych na wyjątkowo analitycznych słuchawkach. Jakiś Equalizer jest konieczny. Natomiast jeśli chodzi o projektowo-wykonawczą stronę zagadnienia, to jest to ewidentnie elita. Urządzenie wygląda szalenie elegancko, jak mały klejnocik. Trochę zbyt grube jak na mój gust (zbyt mocno wyróżnia się trzymane w kieszeni). 






 Dziękuję firmie Sonus Mobile za możliwość pobawienia się tym małym DAPem.

Pozdrawiam.

1 komentarz: